Konserwatywny rząd premiera Indii Narendry Modiego prowadzi kampanię oczyszczania Gangesu. Przeznaczy na to trzy miliardy dolarów w ciągu pięciu lat. Indusi coraz częściej oddzielają Ganges duchowy w Waranasi od rzeki, która po prostu jest brudna.

Wieczorami w Waranasi, na ghacie (kamiennych schodach prowadzących ku rzece) Dasaswemedh sześciu kapłanów ubranych w białe szaty zapala lampki wotywne, czcząc boga Śiwę, Ganges, słońce i ogień. Setki lampek płyną w dół rzeki, rozświetlając mroki nocy. To rytuał arati.

„Ależ pięknie i romantycznie” - rozpływa się w uśmiechach Mitsuko Yamamori, trzydziestoletnia turystka z Japonii. „Za każdym razem jest tak pięknie, chociaż w dzień tak paskudnie” - kobieta odwiedza Waranasi już piąty raz i mówi, że to miejsce jest kwintesencją Indii. Nie byłoby Indii bez Waranasi i Gangesu.

„Podczas rytuału arati jakoś nie czuć smrodu rzeki” - zauważa, przyznając, że w domu jest pedantką, wszystko musi być wysprzątane i pachnące. „W tym miejscu musi coś być magicznego, że ludzie się tutaj kąpią” - dodaje.

„Można się przyzwyczaić” - pięćdziesięcioletni Ranjeet Choudhary ma już dość pytań o czystość Gangesu. Jest królem Domów, kasty niedotykalnych, która ma przywilej palenia zwłok na ghacie Manikarnika. Domowie pilnują świętego ognia, od którego zapala się stosy pogrzebowe. Zapewnia, że od trzech tysięcy lat ogień nie wygasł. „Religia ma potężną siłę i trudno z nią dyskutować” - dodaje.

Reklama

Vishnu przychodzi nad Ganges codziennie, odkąd zmarł jego ojciec. Ma trzydzieści lat, jego tata miał ledwie pięćdziesiąt. Nie zastanawia się, czy rzeka jest brudna. „Dziwne pytanie. Oczywiście, jest czysta, zmywa przecież grzechy” - Vishnu jest kawalerem i coraz bardziej zastanawia się, czy nie zostać sadhu, jednym z wędrownych ascetów, którzy mieszkają na ghatach.

„Wychowałem się w tym mieście, na tych ghatach, jako dzieciak bawiłem się tutaj z kolegami” - opowiada, że z początku bał się tego miejsca, potem przyzwyczaił. Zwłaszcza że widzi miasto inaczej niż pielgrzymi i turyści.

„Na ghatach robi się ogromny biznes. Dla turystów to atrakcja i zarabiają na nich hotele. Na pielgrzymach za to świątynie i burdele. Tak, w Waranasi są jedne z największych domów publicznych w całych Indiach” - Vishnu nie ma złudzeń.

„Ale najgorsi są Domowie. Najbogatsi, bo potrafią wycisnąć z każdego ostatni grosz” - żali się, że na stos pogrzebowy ojca wydał kilka miesięcznych utargów z rodzinnego sklepu. „A mieliśmy ledwie mały sklepik na starym mieście”. Jego zdaniem Domowie są bezwzględni i potrafią nie dopalić zwłok, oszukują na drewnie.

Żeby dobrze spopielić zwłoki, potrzeba trzystu kilogramów drewna i kilku godzin. Na ghacie Manikarnika codziennie jest kilkadziesiąt, czasami nawet dwieście pogrzebów. Wszystko potem ląduje w rzece.

„Nie wszystkim to się podoba” - mówi Krishna Sharma, który przyleciał razem z rodziną z Delhi. Jest inżynierem i pracuje w jednej z dużych firm informatycznych. „Oczywiście, widzimy brud, widzimy, jak wygląda rzeka. Już tyle razy podejmowano próby oczyszczenia Gangesu. Mówili o tym moi dziadkowie!” - dodaje.

Pierwszą próbę czyszczenia świętej rzeki podjął w połowie lat 80. ówczesny premier Indii Rajiv Gandhi. Zbudowano kilkadziesiąt oczyszczalni wody między Kanpurem, Allahabadem i Waranasi. Jednak moce przerobowe oczyszczalni nie były obliczone na gwałtowny przyrost populacji w tym regionie i rozwój przemysłu. Następny plan oczyszczenia Gangesu stworzył premier Manmohan Singh z Partii Kongresowej.

„Nawet nie wiedziałem o działaniach poprzedniego rządu. Dla mnie porządnie za Ganges wziął się dopiero premier Modi” - mówi Krishna. „Podkreśla znaczenie wiary, ale jednocześnie chce być nowoczesny. I stać go na mówienie głośno, że naszym obowiązkiem jest wysprzątanie Gangesu. Nie musimy udawać, że nie ma problemu” - dodaje.

Premier Modi ogłosił program Swatchh Bharat, czyli sprzątanie Indii, w tym Gangesu. Ambitny plan przewiduje powszechne instalowanie toalet na wsiach i nowe oczyszczalnie wodne. Na sam Ganges ma wydać trzy miliardy dolarów przez pięć lat.

Ostatnio jednak program stanął w miejscu. Sąd Najwyższy wypomniał rządowi opóźnienia, a ten z kolei przyznał, że ambitny plan zajmie raczej osiemnaście lat niż kilka.

„Może dla moich rodziców to wszystko jedno. Oni wciąż wierzą, że woda z Gangesu zawsze jest świeża, i chcą ją zabrać do domu, trzymać na czarną godzinę jako remedium na choroby” - śmieje się Krishna, dodając, że nie kąpie się w rzece jak rodzice. Wystarcza mu obecność w tym miejscu.

Ravidas, święty żyjący w Waranasi w XVI wieku, ośmielił się powiedzieć, że „jeśli twoje serce jest czyste, Ganges już w nim mieszka i nie musisz brać kąpieli w tej rzece, aby zmyć swoje grzechy”.

>>> Czytaj też: Miało być uderzenie w szarą strefę, wyszła katastrofa. Operacja rupia wstrząsnęła Indiami