EuRoPol Gaz – spółka zarządzająca polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego – może mieć problem z ustalaniem wysokości opłaty taryfowej za gaz przesyłany przez Polskę tranzytem na zachód. Powód: grozi jej pat decyzyjny. To efekt zmian w statucie, na które polska strona już się zgodziła. Według nich, wszystkie decyzje w EuRoPol Gazie będą podejmowane jednomyślnie.

>>> Czytaj też: PGNiG sabotuje kontrakt gazowy z Rosją?

Kontrowersyjny artykuł 3

Ryzyko patu potwierdza nam osoba znająca treść międzyrządowego porozumienia. – Wynika z niego, że Polska straci kontrolę nad strategiczną infrastrukturą w naszym kraju i nad opłatami za przesyłany nią gaz – twierdzi nasz informator.
Reklama
Zgodnie z artykułem 3 umowy, strony rekomendują odstąpienie w dokumentach korporacyjnych (czyli przyszłym aneksie do kontraktu jamalskiego, zawartym między PGNiG a Gazpromem) od głosu decydującego prezesa zarządu. Oznacza to, że wszystkie decyzje, aby były prawomocne, będą musiały uzyskać akceptację całego zarządu, w połowie złożonego z Rosjan. – Tymczasem do tej pory, jeśli nie było w zarządzie zgody, głos decydujący miał prezes, czyli Polak. Wycofanie się z tego zapisu oznacza, że z każdą sprawą będzie trzeba zwracać się do Moskwy o akceptację – wyjaśnia nasz rozmówca.

>>> Czytaj też: Rośnie zamieszanie wokół ceny jamalskiego gazu

Według niego – po wejściu w życie statutu – działania EuRoPol Gazu zostaną całkowicie sparaliżowane. – Utracimy dotychczasową kontrolę nad spółką. Problemem będzie m.in. jednomyślne przyjęcie wniosku taryfowego za tranzyt gazu – mówi.



Gazprom nie chce oddać długu

Gazprom już od dawna nie stosuje się do zatwierdzanych dla EuRoPol Gazu taryf. Koncern obliczał je według własnych kalkulacji, znacznie niższych od obowiązujących w Polsce. Należności wobec EuRoPol Gazu z tego tytułu urosły do około 300 mln zł. Gazprom nie ma zamiaru oddać tych pieniędzy.
O tym, że Rosjanie obstają przy swoim, świadczy chociażby fakt, że 16 grudnia złożyli do Urzędu Regulacji Energetyki własny wniosek taryfowy, bez konsultacji ze stroną polską (według obowiązującego statutu wystarczy, że zrobi to dwóch przedstawicieli zarządu). Aneta Pietrasieńska z URE powiedziała nam, że wniosek ten jest w trakcie rozpatrywania.
Według naszych informacji, te dwie kwestie, czyli wystąpienie Rosjan z własnym wnioskiem taryfowym oraz brak kompromisu między PGNiG a Gazpromem w sprawie spłaty 300 mln zł, przyczyniły się do tego, że w ubiegły piątek Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki, zablokował podpisanie międzyrządowego porozumienia gazowego.

Potrzebujemy więcej gazu

Zakończenie rozmów z Rosjanami do końca stycznia jest mało prawdopodobne. Tymczasem brakuje nam około 0,5 mld m sześc. gazu. Z powodu silnych mrozów zapotrzebowanie na surowiec w ciągu ostatniego miesiąca wzrosło niemal dwukrotnie. PGNiG musi coraz intensywniej sięgać po gaz z magazynów. W ciągu doby wytłacza z nich 27 mln m sześc. Jeżeli tempo nie spadnie, zapasy skończą się w ciągu 1–1,5 miesiąca. PGNiG nie wyklucza, że przykręci kurek z gazem. Jak ustaliliśmy, jeśli duże mrozy, poniżej 10 st. C, utrzymają się, ograniczenie dostaw do głównych odbiorców może okazać się konieczne w pierwszych dniach stycznia. Na mniejsze dostawy muszą być przygotowane zakłady azotowe i Orlen. Prawdopodobnie na początku nowego roku PGNiG wyśle do tych spółek pismo z prośbą o dobrowolne ograniczenie zużycia gazu.
ikona lupy />
Dobowe zużycie gazu zimą (mln m3) / DGP