Rząd uważa, że członkostwo w strefie euro oszczędziło kraj od najgorszych skutków zeszłorocznego kryzysu gospodarczego.

Nie ma wątpliwości, że przyjęcie euro tuż przed globalnym kryzysem gospodarczym, który zaatakował region, uchroniło Słowację przed dzikimi wahaniami walutowymi, jakich doświadczyli jej sąsiedzi z Europy Środkowej. Mniej natomiast jest pewne, czy obecność w unii walutowej wiele pomogło gospodarce w 2009 roku.

Bank centralny tego kraju ocenia, że produkt krajowy brutto obniżył się w 2009 roku o około 4,8 proc., nieco więcej niż 4,1-proc. spadek prognozowany w Czechach.

>>> Czytaj też: Słowacy mają już swoje euro

Reklama

Podobnie jak Słowacja, Czechy mają bardzo otwartą gospodarkę, silnie uzależnioną od eksportu do Niemiec oraz od produkcji samochodów.

Jednak deprecjacja czeskiej korony podczas kryzysu wspomagała eksport, a waluty Węgier i Polski straciły jeszcze więcej na wartości.

Jan Toth, główny ekonomista UniCredit Bank Slovakia twierdzi, że gospodarki zorientowane na eksport, jak słowacka, podczas kryzysu gospodarczego doświadczają deprecjacji waluty, jeśli ich kurs jest płynny. „Ostatecznie euro bardziej działało na niekorzyść” – podkreśla Toth.

Słowackie budownictwo, handel detaliczny i przemysł zostały ugodzone znacznie mocniej niż u sąsiadów. W turystyce zimowej zanotowano spadek rzędu 26 proc., gdyż wczasowicze stronili od słowackich kurortów narciarskich, które okazały się droższe z powodu euro.

>>> Czytaj też: Europa Środkowo-Wschodnia będzie długo wychodzić z recesji

Ale Zdenek Tuma, gubernator Banku Narodowego Czech powiedział, że obecność w strefie euro pomogło Słowacji uniknąć najgorszych zawirowań w gospodarce, które dotknęły resztę regionu.

Na przykład koszty zaciągania kredytów na międzynarodowych rynkach były dla Słowacji mniejsze niż dla Czech.

Według prognoz słowacka gospodarka będzie w 2010 roku rozwijać się w tempie 3,1 proc., zdecydowanie daleko większym od przewidywanych 0,3 proc. przez ministerstwo finansów Czech.



Powrót wzrostu oznacza, ze powracają także inwestorzy. Niektórzy z nich podkreślają, że przyciąga ich perspektywa braku ryzyka kursowego. „Euro pozwala nam przygotowywanie długoterminowych planów i eliminację ryzyka wymiany kursowej wywoływanej wcześniej przez gwałtowne zmiany słowackiej korony” – mówi Vladimir Michalik, rzecznik Volkswagen Slovakia, rozpoczynającej produkcję nowego małego samochodu w fabryce pod Bratysławą.

>>> Czytaj też: Słowacy płaczą z powodu euro

Jako kolejny dowód zaufania tajwański koncern AU Optronics podpisał w zeszłym miesiącu porozumienie na kwotę 191 mln euro w sprawie otwarcia na Słowacji fabryki komponentów dla telewizorów LCD.

Chociaż pracownicy na Słowacji są nieco drożsi od swoich kolegów w Polsce i na Węgrzech, wciąż są zdecydowani tańsi niż ich rywale w Europie Zachodniej, i jest mało prawdopodobne, aby inwestorzy już obecni w tym kraju, wynosili się stamtąd z powodu chwilowych zmian kursu walutowego.

>>> Czytaj też: Wejście do strefy euro bez przygotowania gospodarki może być bardzo kosztowne

Z politycznego punktu widzenia przyjęcie euro stało się atutem premiera Roberta Fico. Sondaże potwierdzają, że prawie 80 proc. Słowaków aprobuje nową walutę, którą Fico nazwał „tarczą” Słowacji.

Jednak Czechów najwyraźniej nie przekonały wyniki osiągnięte przez sąsiadów i wielu z nich z rezerwa odnosi się do szybkiego przyjęcia wspnej waluty. Mirek Opolanek, były premier i przywódca Obywatelskiej Partii Demokratycznej, ODS, uważa, że Czechy mogą być gotowe w 2015 roku do rozpoczęcia debaty nad przystąpieniem do systemu walutowego ERM2, stanowiącego przedsionek do strefy euro.

Ale czescy biznesmeni mniej krytyczni. „Potrzebujemy euro, jak najszybciej, aby rozwiązać nasze problemy walutowe spowodowane przez światowy kryzys finansowy” – mówi Jaroslav Cerny, rzecznik Skoda Auto, oddziału Volkswagena.

„Porażka z wprowadzeniem euro może skłonić nie tylko dostawców, ale także potencjalnych inwestorów, do wyniesienia się z Czech”.

ikona lupy />
Euro / Bloomberg