"Strona rosyjska de facto zignorowała argumenty i wyliczenia przedstawiane przez stronę białoruską" - napisał w oświadczeniu białoruski rząd.

Przed wyjazdem do Moskwy w piątek pierwszy wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszko podkreślił, że jego kraj w dalszym ciągu stoi na stanowisku, iż należy osiągnąć porozumienie, które będzie do przyjęcia dla obu stron i będzie zgodne z istniejącymi ramami prawnymi stosunków białorusko-rosyjskich.

>>> CZYTAJ TEŻ: Spór Rosji z Białorusią o tranzyt energii do Kaliningradu

Rosja chce, aby Białoruś płaciła pełne cło za dostarczoną jej ropę, którą Mińsk przerabia w swych rafineriach i reeksportuje w postaci produktów naftowych. Zdaniem ekspertów cło dla Rosji kosztowałoby Białoruś w tym roku ok. 5 mld dolarów, czyli ponad 10 proc. jej PKB.

Reklama

Mińsk - odwołując się do istniejącej unii celnej z Rosją - obstaje przy utrzymania ulg. W 2009 roku Białoruś płaciła 35,6 proc. standardowego cła eksportowego.

>>> CZYTAJ TEŻ: Łukaszenka podpisał dokumenty o unii celnej Białorusi, Rosji i Kazachstanu

Ropa płynie a Rosjanie oskrażają

Rosyjska ropa nadal płynie na Białoruś i przez jej terytorium - do Europy, mimo fiaska rozmów w sobotę między Moskwą a Mińskiem o warunkach dostawy tego surowca - oznajmiła w niedzielę przedstawicielka rosyjskiego Ministerstwa Energetyki Irina Jesipowa.

Oskarżyła ona stronę białoruską o blokowanie rozmów.

"Białoruś hamuje proces negocjacji. Rosja złożyła bezprecedensowe i bardzo korzystne propozycje dotyczące dostaw ropy zwolnionych od cła. Jednak Białoruś żąda więcej" - podkreśliła Jesipowa.

>>> CZYTAJ TEŻ: Rosja - największa potęga gazowo-naftowa na świecie