ROZMOWA
MAŁGORZATA KWIATKOWSKA
Lepsze od oczekiwań dane o PKB USA w IV kwartale tylko na chwilę poprawiły nastroje inwestorów giełdowych. Na ile zwiększa to ryzyko wystąpienia w najbliższym czasie większej korekty spadkowej na rynkach akcji?
KONRAD ŁAPIŃSKI*
Reklama
Informacje o amerykańskim PKB mają teraz już znaczenie historyczne. Mimo że są dobre, nie będą miały dużego wpływu na rynek. Teraz na giełdach spodziewam się nie tyle korekty zniżkowej w trendzie wzrostowym, ile zmiany samego trendu. Na rynkach obecnie dominuje trend boczny, ale spodziewam się pojawienia spadków, które nie będą jednak specjalnie widowiskowe jak w 2008 roku. Sądzę, że indeksy na warszawskiej giełdzie zakończą cały ten rok niewielkimi zniżkami. W skali Europy oczekuję, że wyczerpie się efekt działania pomocowego rządów i banków centralnych, co spowoduje, że gospodarki bez stymulatorów będą się słabo rozwijać. W długim terminie ich decyzje, między innymi obniżanie stóp procentowych i pomoc rządowa, to nic innego jak dalsze zadłużania się na poziomie podmiotów gospodarczych i rządów. To nie pozwoli na rozwiązanie kłopotów i wyprowadzenie systemów finansowych na prostą. Natomiast jeśli chodzi o rynek polski, to w perspektywie najbliższych miesięcy negatywnie przyczyni się ogromna podaż akcji ze strony Skarbu Państwa. Rynek może mieć kłopoty z jej zaabsorbowaniem.
Co w ciągu najbliższego roku, dwóch lat będzie pana zdaniem największym zagrożeniem dla notowań na rynkach akcji?
Kłopoty światowych gospodarek z wypłacalnością. Nie mam na myśli tylko problemów gospodarstw domowych czy instytucji finansowych, ale także rządy. Część Europy i USA powoli zbliżają się do skraju wypłacalności. Patrząc na wydarzenia w Grecji, Hiszpanii czy Portugalii, widać, że bardzo prawdopodobne są problemy z obsługą zadłużenia na poziomie rządowym. Sytuacja właśnie krajów południowych ze strefy euro wzbudza moje największe obawy. To, co się tam dzieje, to przedsmak większych kłopotów, jakie mogą pojawić na naszym kontynencie i nie tylko.
Jak w takim razie inwestować w tym roku na giełdzie?
W tym roku o zyski z giełdy będzie ciężej. Wykorzystanie ruchów wzrostowych będzie wymagało od inwestorów większych umiejętności niż w 2009 roku. Inwestorom, którzy chcą pozostać na giełdzie, ale nie są skłonni do aktywnego spekulowania, polecałbym firmy defensywne, niezbyt mocno zadłużone, o prostym, przejrzystym biznesie. Unikałbym spółek wrażliwych na rosnące bezrobocie, głównie z branży deweloperskiej i handlu detalicznego. W moim przekonaniu 2010 to nie jest rok, w którym powinno się kupować akcje, ale szukać okazji do zrealizowania pokaźnych zysków z ostatniego roku.
Na jakich innych rynkach akcji poza warszawską giełdą w 2010 roku można ewentualnie szukać okazji do zysków?
Generalnie preferuję rynki typu emerging markets. Ciekawie wyglądają rynki Ameryki Łacińskiej. Tamtejsze gospodarki są stosunkowo mało zadłużone i dość łagodnie przeszły kryzys z ostatniego roku. Mam świadomość, że dla inwestora z Polski ten region może wydawać się bardzo egzotyczny. Pewnie łatwiej by było zainwestować gdzieś bliżej. Z krajów naszego regionu wybrałbym Turcję. Tamtejsze ceny akcji nie są wygórowane, zaś kraj jest zarządzany dość konserwatywnie.
* Konrad Łapiński
zarządzający Total FIZ. W latach 2002–2008 zarządzał funduszami akcji w Skarbiec TFI
ikona lupy />
Zegary na GPW / Inne