Informacje pochodzą z wewnętrznej książki telefonicznej Shella. Prezentują nazwiska i numery telefonów do wszystkich pracowników koncernu na całym świecie, w niektórym przypadkach także telefony domowe używane do celów służbowych.

Rozesłano je pocztą elektroniczną w przesyłce zawierającej 170 stron. Dołączono wyjaśnienia, że rozpowszechnieniem dokumentu zajęło się „116 zaniepokojonych pracowników Stell Oil z USA, Wielkiej Brytanii i Holandii” w celu zwrócenia uwagi na szkody spowodowane przez operacje spółki w Nigerii.

Shell potwierdził, iż dane są prawdziwe, ale dodał, że nie stanowią one zagrożenia dla bezpieczeństwa, gdyż nie ma w nich adresów domowych. Firma bada sprawę po kątem naruszenia bezpieczeństwa, ale nie wierzy deklaracjom, że przeciek został dokonany przez niezadowolonych pracowników.

Tym niemniej przeciek sugeruje, że firma może stać się przedmiotem podobnych działań ze strony jego organizatorów.

Reklama

W mailu nakreślono czteroetapową strategię rozpowszechniania wiedzy w sprawie rzekomo nagannych praktyk Shella w Nigerii, w tym kampanie ukierunkowane na media i inwestorów instytucjonalnych

Autorzy listu podkreślają, że „mają ludzi z NGOs [organizacji pozarządowych], którzy pracują na pełnym etacie (potajemnie) w korporacjach (państw zachodnich)” w celu prowadzenia kampanii na rzecz zmian korporacyjnych praktyk.

W sytuacji, gdy żaden pracownik Shella nie przyznał się do odpowiedzialności, nie sposób ustalić, czy twierdzenia o 116 zwolennikach tej akcji są prawdziwe.

Informacje w przecieku pochodzą sprzed sześciu miesięcy, co sugeruje, że mógł być on dokonany przez byłego pracownika. W zeszłym roku Shell zlikwidował 5 tys. miejsc pracy i ostatnio zapowiedział redukcje dalszych 1000 stanowisk.

Mail został wysłany do niewielkiego grona organizacji, w tym do Greenpeace oraz na adres www.royaldutchshellplc.com, strony internetowej, na której można zamieszczać wszystkie zarzuty pod adresem Shella.