Powszechnie wydaje się, że celem polityki klimatycznej UE jest ochrona klimatu i redukcja emisji gazów cieplarnianych. Jednak zdaniem Bolesława Jankowskiego, wiceprezesa firmy doradczej EnergSys Badania Systemowe, praktyka pokazuje, że tak nie jest, ponieważ nie określono mierzalnych efektów klimatycznych tej polityki.
– Nie wiemy, co uzyskamy, wydając miliardy euro w roku 2020, 2030, 2050 – mówi Bolesław Jankowski.
Taka polityka sugeruje raczej dążenie do określonego poziomu cen uprawnień, potrzebnych do ochrony inwestycji w energetykę odnawialną i jądrową, niż do uzyskania redukcji emisji ochrony klimatu.

Prawo i technologie

Reklama
Priorytetem jest uzyskanie przez UE pozycji lidera w dostawach nowych rozwiązań i technologii, uzyskanie nowych źródeł finansowych poprzez sprzedaż uprawnień emisyjnych oraz pozyskanie narzędzi oddziaływania na procesy gospodarcze i społeczne różnych krajów.
– Politykę energetyczną UE cechuje brak przejrzystości legislacyjnej, gdzie cele deklarowane w dyrektywach nie są respektowane, a wiele zapisów jest niejasnych, jak w przypadku darmowych przydziałów dla elektrowni. Mamy do czynienia ze zjawiskiem nadmiernego komplikowania rozwiązań, jak np. wprowadzenie do EU ETS (europejski system handlu emisjami – red.) lotnictwa, projekty prawne nie zawierają wielu kluczowych elementów, a wcześniejsze deklaracje nie są przestrzegane, czego dowodem jest propozycja redukcji emisji CO2 o 30 proc. – dodaje Bolesław Jankowski.
Jego zdaniem widoczny przy tym jest brak jasnej logiki systemowej. Handel emisjami wykorzystywany jest do ustalania ceny, a nie redukcji emisji. Polityce UE brakuje również przewidywalności rynkowej, mamy do czynienia z ciągłymi zmianami limitów i zasad rozdziału uprawnień oraz blokowaniem inwestycji poprzez tworzenie niejasnych przepisów, co prowadzi do gwałtownego zaburzania konkurencyjności przez wprowadzane regulacje.

Kwestie finansowe

Brakuje również przejrzystości w aspekcie finansowym. Dochodzi do zmian przepływów finansowych w kolejnych wersjach systemu EU ETS, pojawiają się nowe żądania finansowe pod adresem Polski z tytułu emisji CO2, jak składka dla krajów rozwijających się. Poważnym mankamentem jest brak zabezpieczeń mechanizmów aukcyjnych.
– Istnieje też duże prawdopodobieństwo utraty przez Polskę przychodów z aukcji uprawnień po roku 2020. Według ostatnio wykonanych analiz oznaczać to może utratę 10 – 25 mld zł rocznie w latach 2020 – 2050 w przypadku kontynuacji obecnej polityki klimatycznej, a w przypadku wprowadzenia uzgodnionych już na poziomie politycznym celów mogą przekroczyć poziom 55 mld zł – podkreśla Bolesław Jankowski.