Dziesięć lat temu BRE Bank uruchomił pierwszy internetowy bank w Polsce. Na zyski z tego projektu czekał pięć lat. Ale dzięki mBankowi jest obecnie trzecią instytucją finansową na rynku i ciągle poprawia swoje wyniki.
Zanim BRE Bank wszedł na rynek bankowości detalicznej, był graczem nastawionym na finansowanie dużych firm.
– Działał po części jak fundusz private equity, sporo inwestując w spółki – mówi Marcin Materna z DM Banku Millennium. Ale kiedy w 2000 r. gospodarka spowolniła, okazało się, że tę strategię diabli wzięli, a na dodatek spora część portfela kredytowego jest już nie do odzyskania. Dlatego błyskawicznie wymyślono i wdrożono nową strategię, która zakładała zaangażowanie banku w segment detaliczny.
Wtedy powstała koncepcja pierwszego w Polsce banku wirtualnego. mBank uruchomiono w nocy z 25 na 26 listopada 2000 r. Wtedy mało kto się spodziewał, że dzięki niemu BRE z piątego miejsca na rynku wskoczy na trzecie.
Przez pięć lat trzeba było jednak dokładać do mBanku. Powodem był model biznesu, w którym klient nie płacił za prowadzenie rachunku i transakcje.
Reklama
– Biznes zaczął się opłacać, dopiero na przełomie 2005 i 2006 r., kiedy liczba klientów przekroczyła milion. W I kw. 2009 r. detal pokazał już 9 mln zł zysku – mówi Tomasz Bursa z Ipopema Securities.
Jednak obecne wyniki internetowego ramienia BRE Banku powodują, że analitycy dobrze oceniają decyzję o wejściu w segment detaliczny. mBank bowiem to gracz numer trzy na rynku detalicznym, ma ponad 2,5 mln klientów i prowadzi 3,8 mln rachunków (część z nich to rachunki oszczędnościowe). W III kw. tego roku obie detaliczne marki BRE Banku, czyli mBank i MultiBank, łącznie zarobiły 151 mln zł, tymczasem zysk netto całej grupy wyniósł w tym czasie 206,5 mln zł. W całym roku detal przyniósł 277 mln zł zysku, podczas gdy pozostała część korporacji dała 87 mln zł zarobku. Także po stronie aktywów BRE widać przewagę pionu detalicznego. Portfel kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych udzielonych osobom fizycznym ma wartość 30 mld zł, a kredytów dla firm 24 mld zł.
– Polityka BRE skupia się teraz głównie na detalu, a dobre wyniki to efekt sprzedaży krzyżowej, którą konsekwentnie prowadzi bank – mówi Bursa.
O tym, że BRE wysunął się z piątej na trzecią pozycję na rynku, zdecydował także fakt, że chętnie udzielał on pożyczek w walutach. Jego najbliżsi rywale – Bank Handlowy i ING BSK – na taki ruch się nie zdecydowali. W rezultacie BRE zwiększył udział w rynku z 5 do 7 proc.
Chociaż konkurencja nie zasypia gruszek w popiele i zapowiada, że będzie odbierała mBankowi klientów, to bank nie narzeka na brak zainteresowania swoją ofertą. Tylko w III kw. przybyło mu kolejne 80 tys. klientów.
Nie wszystko się jednak udało. mBank miał bowiem plany ekspansji zagranicznej, z której w efekcie niewiele wyszło. Nie udało się otworzyć banku dla Polonii w Niemczech, a oddział w Londynie działał niespełna rok. Za granicą mBank działa jedynie w Czechach i na Słowacji, gdzie obsługuje ok. 460 tys. klientów, ma 17 centrów finansowych i 23 mKiosków. Plan zakładał, że w 2010 r. uda się osiągnąć tam próg rentowności. Ale analitycy nie spodziewają się, żeby nastąpiło to wcześniej niż w 2012 r.
– Bank nie osiągnął w Czechach i na Słowacji odpowiednio dużej skali, dlatego przy niskokosztowym modelu biznesu trudno mu osiągać zyski – mówi Bursa.
Nie jest źle, jeśli chodzi o depozyty uzyskane za granicą. mBank zebrał ich nieco ponad miliard euro. Znacznie gorzej jest jednak z kredytami, tych ma zaledwie 350 mln euro. Dlatego w ubiegłym roku z działalności w Czechach i na Słowacji BRE zaraportował 112 mln zł straty. W tym strata wyniosła już ok. 50 – 60 mln zł.
Inteligo nie powtórzył sukcesu mBanku
Niedługo po mBanku w internecie pojawił się drugi gracz, Inteligo. Obecnie należy on do PKO BP.
Inteligo jest obecnie daleko od swojego starszego rywala, czyli mBanku. Ma 650 tys. klientów i zdobył depozyty o wartości 3 mld zł. Jednak jego zarząd zapowiada, że już niedługo to on zostanie liderem na rynku bankowości internetowej.
Inteligo to biznes założony w 2000 r. przez obecnego prezesa PZU Andrzeja Klasyka i Davida Puttsa. Najpierw powstała spółka Inteligo Financial Services, która miała świadczyć przez telefon i internet usługi finansowe. Wkrótce potem znalazł się inwestor, który wyłożył 6,3 mln zł na stworzenie wirtualnego banku. Był nim działający w Europie Środkowo-Wschodniej Bankgesellschaft Berlin Polska (BGB Polska). Inteligo rozpoczął działalność bankową na początku maja 2001 r.
Rok później niemiecki inwestor, który miał problemy na własnym rynku, pozbył się polskiego biznesu. Nabywcą był PKO BP, który jednak przez lata nie wykorzystywał potencjału Inteligo.