Projekt elektrycznego autobusu pochłonie ponad 9 mln zł.
Jak mówi Rafał Białek, lider zarządzania projektami w biurze rozwoju Solaris-Integrator, praca nad autobusem elektrycznym do łatwych nie należy. Podstawowy problem to dostęp do części i komponentów. – Liczba poddostawców jest ograniczona – mówi Białek. Najtrudniej o dobre baterie. Ale Solaris inwestuje w ten projekt, bo zarząd uważa, że to właśnie autobusy elektryczne, nie hybrydy czy diesle, są przyszłością komunikacji miejskiej na świecie.
>>> Czytaj też: Polski Solaris zdobywa wyspę Oceanu Indyjskiego
Eksperci dają firmie duże szanse na sukces. Przypominają, że firma od dawna inwestuje w ekologiczne produkty. W swojej ofercie ma już autobusy hybrydowe i zasilane CNG – sprężonym gazem ziemnym. Dlatego producent liczy się na międzynarodowym rynku. W grudniu 2010 r. Solaris wszedł w skład europejskiego konsorcjum, którego zadaniem jest przygotowanie i wspieranie realizacji unijnego programu European Green Cars Initiative. Solaris wraz z Renault, Volvo, Continentalem, Valeo i Boschem mają wypracować mechanizmy zwiększenia ekologiczności europejskiej motoryzacji.
Reklama
Według Andrzeja Siemaszki, dyrektora Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych UE, warto się starać o środki, bo do wykorzystania z tej puli są miliardy złotych.
Jednak eksperci zwracają uwagę, że polskich firm, które mogłyby skorzystać z programu, wciąż jest bardzo mało – Impact Automotive Technologies z Pruszkowa, już produkujący samochody elektryczne SAM, czy posiadający dopiero prototyp takiego auta Romet. Przemysł twierdzi, że w dużej mierze winę ponosi rząd, który przez lata tylko mówi o ekologii. – O podatku ekologicznym słyszymy od dziesięciu lat – mówi Roman Kantorski, szef Polskiej Izby Motoryzacji. Sprzyjające ekologii rozwiązania wprowadziło w tym czasie już 17 krajów UE.