Sytuacja w Tunezji i Egipcie na pewno wpłynie na kondycję biur podróży - uważają eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Są też zgodni, że touroperatorzy poniosą straty - ich skala będzie zależała od tego, kiedy uda się ustabilizować sytuację w tych krajach.

W piątek po południu prezydent Egiptu Hosni Mubarak ustąpił i powierzył radzie wojskowej zarządzanie sprawami kraju. Ustąpienia Mubaraka domagali się protestujący od trzech tygodniu na placu Tahrir Egipcjanie.

>>> Czytaj też: Wielki triumf egipskiej rewolucji - Mubarak ustąpił, kraj wyzwolony

Według analityków banku Credit Agricole, każdy dzień kryzysu kosztuje Egipt ok. 310 mln dolarów. W masowych demonstracjach i starciach zginęło co najmniej 300 osób, a tysiące odniosły obrażenia. Niepokoje objęły też inne kraje regionu, m.in. Syrię, a zaczęły się na początku stycznia w Tunezji, gdzie 14 stycznia br. prezydent Zin el-Abidin Ben Ali, który rządził Tunezją ponad 20 lat, rozwiązał rząd i opuścił kraj.

Kraje Afryki północnej, a szczególnie Egipt, są niezwykle popularnymi wśród polskich turystów kierunkami wakacyjnymi. Prezes TUI Poland Marek Andryszak szacuje, że około jedna trzecia letniego ruchu czarterowego wylatującego z Polski to kierunki egipskie i tunezyjskie. "W zeszłym sezonie letnim było to ok. 140 wylotów tygodniowo" - powiedział PAP Andryszak. Magdalena Plutecka z Neckermanna szacuje, że w Egipcie spędza rocznie urlop 500 tys. Polaków, a w Tunezji 200 tys. Trochę mniejsze statystyki przedstawia Instytut Turystki - według jego wyliczeń rocznie do Egiptu jeździ ok. 350 tys. polskich turystów. Po wybuchu zamieszek w Egipcie część biur podróży wytrzymała wyjazdy do tego kraju.

Reklama

>>> Czytaj też: Na kryzysie w Egipcie zyskają Grecja i Hiszpania

Wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Józef Ratajski powiedział PAP, że jeszcze jest za wcześnie, by móc oszacować straty biur podróży, które w swojej ofercie miały wyjazdy do Egiptu. "To jest proces bardzo złożony. Wszystko zależy od tego, jak długo będzie zamknięty Egipt i w jakim stopniu touroperatorom uda się wynegocjować zwrot pieniędzy z partnerami egipskimi" - wyjaśnił.

Wiceprezes Instytutu Turystyki dr Krzysztof Łopaciński ocenił w rozmowie z PAP, że jeśli kryzys w Egipcie potrwa nie dłużej niż do końca kwietnia, to jest nadzieja, że straty biur podróży nie będą duże. Touroperatorzy stracą wówczas około 1/5 dochodów z tego kierunku. "Możliwe, że sytuacja w Egipcie będzie się przedłużała. Tunezja powoli wychodzi z tego kryzysu. Prawdopodobnie rynek tunezyjski będzie zamknięty przez dwa kolejne miesiące" - dodał.

"Pytanie, czy wyjazdy do Egiptu odblokują się na lato. Większość Polaków kupuje wycieczki w okolicach Świąt Wielkiej Nocy, czyli do końca kwietnia. Jeżeli sytuacja w Egipcie odblokuje się w maju lub czerwcu, to branża turystyczna nie nadrobi swoich strat. Jeżeli do połowy kwietnia sytuacja uspokoi się na tyle, że w drugiej połowie kwietnia można będzie zacząć sprzedawać wyjazdy na okres maj-wrzesień, to wówczas straty nie będą tak znaczne" - zaznaczył Łopaciński.

Magdalena Plutecka zwróciła uwagę, że zarówno Egipt, jak i Tunezja, to kraje o dużym doświadczeniu w turystyce. "Doskonale wiedzą, jak ważną jest dla nich ta dziedzina gospodarki i na pewno będą starały się szybko przywrócić ruch turystyczny. Egipt już wielokrotnie przeżywał sytuacje kryzysowe, które na chwilę zmniejszały zainteresowanie tym kierunkiem, ale zawsze w niedługim czasie wracał na mapę najpopularniejszych miejsc wakacyjnych" - dodała.

W czasie, kiedy ruch turystyczny z Polski do Egiptu niemal zamarł, biura turystyczne starają się oferować turystom w zamian inne kierunki. "Najczęściej na marzec i kwiecień - Maroko, Wyspy Kanaryjskie, czasami także Cypr. Jeżeli sytuacja kryzysowa w Egipcie potrwa dłużej, to biura będą oferować głównie Turcję, Cypr, prawdopodobnie Grecję - w tym kraju są dość korzystne ceny w związku z ubiegłorocznym kryzysem" - powiedział Łopaciński. Do krajów, które mają porównywalne ceny z Egiptem, a które mogą wybierać Polacy na wakacje, wiceprezes Instytutu zaliczył także Bułgarię i Chorwację.

W gorszej sytuacji są biura, które mają w ofercie tylko wyjazdy do Egiptu, albo to ich główny kierunek. Marek Andryszak powiedział, że w Polsce około 25 proc. rynku biur podróży wyspecjalizowało się w wycieczkach do krajów Afryki północnej. "Obecnie biura te albo nie mają żadnego przychodu, albo też realizują loty z wypełnieniem samolotów na poziomie ok. 50 proc. Wiąże się to z koniecznością dopłaty do każdego przelotu, realizowanej z wpłat klientów, którzy dokonali rezerwacji na swój letni wypoczynek. Biura te nie wstrzymują lotów, bo musiałyby oddać klientom wpłaty, których dokonali, rezerwując wczasy. Nie mają też alternatyw na zmianę rezerwacji i jej kierunku, więc koło się zamyka" - wyjaśnił prezes TUI Poland.

Łopaciński powiedział, że biura, które wyspecjalizowały się w wyjazdach do Egiptu, to także biura, których właściciele pochodzą z Egiptu. Jak zaznaczył, mają one kłopoty z propozycją zamiennych ofert. "Natomiast więksi touroperatorzy, którzy mają szerszą ofertę zastępczą, są w lepszej sytuacji (...). W tym przypadku nie ma mowy o dużym spadku dochodów" - dodał.

Pytany, czy teraz Polacy będą wybierać Portugalię, Łopaciński odparł: "Trudno powiedzieć, bo ten ruch do Portugalii był do tej pory mały. Należy oczekiwać natomiast zwiększonego ruchu turystycznego do Hiszpanii. W Hiszpanii wiele biur turystycznych sprzedaje wycieczki, ma rozeznanie w rynku, nawiązane kontakty z wieloma lokalnymi biurami podróży i bazą noclegową. Hiszpanię wybiorą w dużej części Anglicy i Niemcy, którzy nie pojadą do Egiptu, a tym samym ceny pójdą w górę. Dlatego najlepiej już teraz kupować wycieczki do Hiszpanii" - powiedział Łopaciński.

>>> Czytaj też: Zamieszki w Egipcie osłabią branżę turystyczną w Polsce

"Mam nadzieję, że na wakacje polscy turyści będą mogli wrócić do Tunezji oraz Egiptu. Jeśli nic się nie wydarzy, to Tunezja powinna wrócić na rynek turystyczny nawet już w marcu. Touroperatorzy przygotowują szereg ofert alternatywnych, jak Maroko, Wyspy Kanaryjskie, Turcja" - powiedział Ratajski. Zaznaczył, że fantastyczne plaże są w Albanii, a cena wycieczki może być w tym przypadku porównywalna z Egiptem.