Gazprom proponował obniżkę ceny surowca o 20 proc. Litwini lepiej poradzili sobie z koncernem niż Polacy.
Za pomocą memorandów rosyjski gigant próbuje związać z sobą region Europy Środkowej. Najpierw była oferta dla Warszawy: budowy gazociągu do Polski omijającego Ukrainę. Kolejne jest skierowane do Litwy. Zawiera propozycję obniżki ceny na gaz w zamian za serię ustępstw ze strony Wilna. Polska – po kilkudniowym zamieszaniu i chaosie informacyjnym – odrzuciła ofertę Moskwy. Litewscy urzędnicy poczekali na oficjalną reakcję premiera.

Będą rozmawiać

Rosyjskie propozycje są interpretowane jako próba utrzymania dominującej pozycji na rynku, którą Gazprom nieuchronnie traci. Memorandum trafiło na Litwę za pośrednictwem niemieckiej spółki E.ON Ruhrgas, której przedstawiciel jest szefem zarządu Lietuvos Dujos, miejscowego odpowiednika PGNiG. Rosjanie zadeklarowali w nim gotowość obniżenia ceny gazu dla Litwy o 20 proc. w zamian za:
Reklama
1) przedłużenie do 2020 r. wieloletniego kontraktu;
2) zagwarantowanie tranzytu gazu do obwodu kaliningradzkiego;
3) odroczenie o rok wydzielenia z Lietuvos Dujos, w którym Rosjanie mają 37 proc. własności, sieci przesyłowych w ramach wdrażania unijnego III pakietu energetycznego oraz zamrożenie sporów sądowych.
>>> Czytaj też: Jamał II to przegrana Rosji
Swoją drogą także szef Gazpromu Aleksiej Miller miał przekazać projekt memorandum premierowi Litwy Algirdasowi Butkevicziusowi podczas spotkania 5 kwietnia w Petersburgu, czyli w tym samym dniu i przy okazji tej samej imprezy (Forum Energetyczne), co memorandum o Jamale II. Rząd litewski zagrał jednak o wiele bardziej dyskretnie niż Polacy. Butkeviczius nie skomentował początkowo oferty. Na Litwie nie doszło również do sprzecznych deklaracji składanych przez ministrów.
Dopiero w poniedziałek premier z lekceważeniem odniósł się do dokumentu, mówiąc, że nikt w Wilnie nie przykłada do propozycji większej wagi. Mimo to Litwa zamierza przystąpić do negocjacji. – Mam nadzieję, że rozmowy rozpoczną się pod koniec tego lub na początku przyszłego miesiąca – mówił Butkeviczius. Za negocjacje będzie odpowiedzialny minister energetyki, Polak, Jarosław Niewierowicz. Mają w nich wziąć udział także przedstawiciele Komisji Europejskiej. Butkeviczius zaznaczył jednak, że Wilno nie zgodzi się na jakiekolwiek zmiany dotyczące III pakietu energetycznego. Rezygnacja z pozbawienia Gazpromu wpływu na szlaki przesyłowe nie wchodzi w grę.

Kłopoty giganta

Oferty dla Polski i Litwy pokazują, jak słabnie pozycja Gazpromu w regionie. W 2012 r. w stosunku do 2011 r. eksport surowca Gazpromu do UE spadł o 10 proc., a zysk zmalał o 37 proc. Ceny akcji koncernu pod koniec marca były najniższe od czterech lat. Zarówno Polska, jak i Litwa promują zaś projekty uniezależniające je od rosyjskiego surowca. Polska jest w trakcie budowy terminalu LNG w Świnoujściu. Forsuje również na forum UE projekt korytarza Północ – Południe, który zwiększy liczbę potencjalnych dostawców gazu. Badany jest też potencjał polskich łupków. Litwini z kolei rozpatrują budowę portu LNG w Kłajpedzie i walczą z Gazpromem w trybunale arbitrażowym w Sztokholmie. Litwa żąda od Gazpromu zwrotu 5 mld litów (6 mld zł), które miała przepłacić za rosyjski gaz w latach 2004–2012. Gazprom miał wówczas zwiększać ceny gazu niezgodnie z podpisaną umową o prywatyzacji firmy Lietuvos Dujos.
Wcześniej Wilno jedną sprawę z Gazpromem już przegrało. Trybunał arbitrażowy w Sztokholmie orzekł w grudniu 2012 r., że rząd Litwy nie miał prawa składać przed sądem w Wilnie pozwu o wykluczenie ze składu zarządu Lietuvos Dujos przedstawicieli Gazpromu. Zgodnie z umową uprawniony do wydania takiej zgody miał być jedynie Sztokholm. Litwa jednak odmówiła wypełnienia wyroku trybunału arbitrażowego.

Premier przeczyta i podejmie decyzję

W czwartek dowiemy się o szczegółach raportu szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza na temat podpisania memorandum między EuRoPol Gazem i Gazpromem w sprawie Jamału II. Raport trafił do premiera wczoraj. Memorandum zakłada, że firmy zbadają możliwość budowy gazociągu z Białorusi na Słowację omijającego Ukrainę. Gdy 5 kwietnia w mediach pojawiły się o tym informacje, okazało się, że ani premier, ani szef resortu skarbu Mikołaj Budzanowski nic o nim nie wiedzieli. Umowa została podpisana dzień wcześniej, ok. godz. 14.00. Jedynie wicepremier Janusz Piechociński, który leciał na forum państw Morza Bałtyckiego do Petersburga, gdzie umowa była podpisywana, miał tę informację. Współwłaściciel EuRoPol Gazu – PGNiG dwukrotnie informowało też jednego z urzędników MSP o kontaktach z Gazpromem, ale tylko ustnie bez konkretów. Zwłaszcza tego, że memorandum jest gotowe.