„Jesteśmy świadkami zmierzchu dogmatu oszczędności jako jedynego środka zaradczego na kryzys w strefie euro" – powiedział francuski minister finansów Pierre Moscovici w wywiadzie udzielonym radiu Europe 1. „Od roku domagamy się polityki wzrostu gospodarczego. Same oszczędności ten wzrost hamują" - dodał.

Z kolei niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble powiedział gazecie Bild am Sonntag, że możliwa jest „pewna elastyczność” w zakresie ograniczania przez Francję i Hiszpanię deficytów budżetowych. „Ich oczywistym warunkiem są konieczne do przeprowadzenia reformy. Komisja przedstawi konkretne propozycje pod koniec maja i wtedy zostaną one poddane dyskusji ministrów finansów strefy euro” - wyjaśnił.

Stanowiska obydwu ministrów zostały wygłoszone w kontekście pogarszających się relacji pomiędzy dwoma największymi gospodarkami Unii Europejskiej.

Rozbieżności pomiędzy szefem francuskiego resortu finansów a Wolfgangiem Schaeuble eksponują różnice pomiędzy gospodarkami obydwu krajów. Zwracają również uwagę na konflikty towarzyszące walce z kryzysem w Europie, które przybrały na sile po tym, jak Francois Hollande zastąpił Nicolasa Sarkozy'ego na stanowisku prezydenta Francji.

Reklama

Moscovici i Hollande przeciwstawiają się dalszym cięciom wydatków inspirowanym przez stronę niemiecką. Europejskim politykom pole do manewru dają spadające rentowności obligacji. Papiery dłużne państw strefy euro drożeją w wyniku niestandardowych działań prowadzonych przez banki centralne krajów rozwiniętych.

Słowa Moscovicia o „końcu oszczędności” potwierdzają przypuszczenie, że Francja uniknie sankcji związanych z przekroczeniem ustalonego limitu deficytu budżetowego. Jak prognozuje KE, bez zmiany polityki gospodarczej francuski deficyt wyniesie w tym roku 3,9 proc., zaś w przyszłym roku sięgnie 4,2 proc.

>>> Czytaj również: Francuska gospodarka obciążona deficytem. Bez reform czeka ją recesja

Inicjatywa Olli Rehna

Wydłużenie o dwa lata terminu, w którym Francja musi ograniczyć swój deficyt budżetowy do wysokości określonej zasadami UE, zaproponował unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn. Propozycji w takiej formie przeciwstawiła się jednak koalicja w niemieckim parlamencie.

„W jasny sposób daliśmy do zrozumienia rządowi, kanclerz, a także ministrowi finansów, że w przypadku Francji maksymalnym opóźnieniem, które możemy zaakceptować jest jeden rok.” – powiedział w wywiadzie Norbert Barthle z niemieckiej CDU. Według niego Francja musi dowieść, że jest gotowa przeprowadzić reformy strukturalne.

Według Joachima Felsa z banku Morgan Stanley rynki powinny być spokojne jeśli chodzi o złagodzenie polityki oszczędności - tak długo, jak realizowane będą reformy strukturalne. A reformy stały się wyjątkowo istotne w obliczu opublikowanych 3 maja pesymistycznych prognoz Komisji Europejskiej.

>>> Czytaj więcej: Prognoza KE: Wolniejszy wzrost PKB Polski i pogorszenie stanu finansów publicznych

Niemieckie wybory

Dodatkowy kontekst dyskusji stanowią zbliżające się w Niemczech wybory. Prezydent Hollande naciska na Angelę Merkel, by nie ulegała presji spowodowanej kampanią wyborczą i nie wstrzymywała prac nad utworzeniem unii bankowej, mającej chronić system finansowy strefy euro.

„Angela Merkel przed zbliżającymi się we wrześniu wyborami nie może stwarzać wrażenia, że o Europejczyków dba bardziej niż o Niemców.” - powiedział Hollande w wywiadzie udzielonym dziennikowi „The Wall Street Journal”. Istnieje zatem ryzyko, jak zaznacza, że Niemcy będą chciały poczekać z unią bankową do czasu przeprowadzenia wyborów.

ikona lupy />
Paryż, Francja / Bloomberg / Balint Porneczi