A tymczasem w listopadzie Armenia miała parafować umowę stowarzyszeniową z Unią, w tym także porozumienie o wolnym handlu. Teraz - jak podkreślają rozmówcy Polskiego Radia - stoi to pod znakiem zapytania.

>>> Czytaj też: UE chwali kraje Partnerstwa Wschodniego, ale je pospiesza

Armenia jest jednym z sześciu krajów współpracujących ze wspólnotą w ramach Partnerstwa Wschodniego. Podobnie jak Gruzja i Mołdawia przyspieszyła ostatnio reformy i w listopadzie miała parafować umowę zbliżającą ją do Unii. Ale ściślejsze relacje z Brukselą byłych republik radzieckich nie podobają się Rosji. Im bliżej do listopadowego szczytu Partnerstwa Wschodniego, tym częściej daje ona temu wyraz. Groziła np. zablokowaniem importu z Ukrainy jeśli Kijów podpisze umowę stowarzyszeniową i porozumienie o wolnym handlu.

Moskwa wywierała też naciski na Armenię, jak się okazuje skutecznie. Władze w Erewaniu chcą wstąpić do Unii Celnej z Rosją, Białorusią i Kazachstanem. Niektórzy urzędnicy w Komisji Europejskiej przyznali w rozmowie z Polskim Radiem, że to może skomplikować sytuację - do parafowania umowy stowarzyszeniowej nie dojdzie i pełnego sukcesu na szczycie Partnerstwa Wschodniego nie będzie. Ale część eurokratów zwracała uwagę, że wiele zależy od tego na jaką współpracę zdecyduje się Armenia. Czy przyjmie wszystkie zobowiązania, czy też, jak Ukraina, będzie tylko obserwatorem.

Reklama

>>> Polecamy: Unia celna Rosji, Białorusi i Kazachstanu nie ma przyszłości