Na Downing Street z pewnością nie ma jeszcze paniki, ale powód do zaniepokojenia jest jak najbardziej, bo trzeci miesiąc z rzędu poparcie dla niepodległości Szkocji rośnie - pisze w felietonie Bartłomiej Niedziński.
Wrześniowe referendum niepodległościowe, którego wynik jeszcze niedawno wydawał się oczywisty, już takie nie jest. Według sondażu przeprowadzonego pod koniec stycznia dla „Scotland on Sunday” za secesją opowiada się już 37 proc. Szkotów, przy 44 proc. przeciwnych. Wprawdzie dla rządzących jeszcze Zjednoczonym Królestwem Konserwatystów pozbycie się niegłosującej na nich Szkocji miałoby pewne plusy wyborcze, ale David Cameron na pewno nie chce przejść do historii jako ten, za czasów którego dokonał się ostatni akt dezintegracji niegdysiejszego imperium.
Tymczasem nawet londyńscy i edynburscy zwolennicy utrzymania status quo coraz częściej przyznają, że wizja gospodarczej samowystarczalności Szkocji wcale nie jest nierealna. Dziennik „Financial Times” przedstawił wyliczenia, jak wyglądałoby to w liczbach. Przyjmując obecne PKB na jednego mieszkańca całej Wielkiej Brytanii za 100, szkockie PKB przy założeniu, że w ręce niepodległego państwa trafiłyby złoża ropy i gazu ziemnego na Morzu Północnym, wzrosłoby do 110,9, podczas gdy reszty kraju spadłoby do 99. Ale nawet bez ani kawałka tych złóż szkocki PKB wynosiłby 92,3, czyli poziom życia nie byłby drastycznie niższy od obecnego. Pod względem PKB w przeliczeniu na mieszkańca niepodległa Szkocja ze złożami zajmowałaby 19. miejsce na świecie – między Belgią a Islandią i cztery pozycje wyżej niż Wielka Brytania w obecnym kształcie. Bez tych złóż na 25. – między Nową Zelandią a Włochami.
Biorąc pod uwagę nominalny PKB, Szkocja byłaby na liście największych gospodarek świata na miejscu 46. w pierwszej wersji – bądź 54. Z eksportem na poziomie 98,1 mld funtów byłaby 34. największym eksporterem na świecie, co biorąc pod uwagę, że pod względem liczby ludności plasowałaby się około miejsca 118., jest niezłym wynikiem. A szkocki eksport nie ograniczałby się do południowej strony Wału Hadriana – najważniejsze towary eksportowe, czyli ropa i gaz, chemikalia, maszyny i whisky, mają odbiorców także poza wyspą. Jedyną rzeczą, która zaburza ten optymistyczny obraz, jest demografia – w ciągu najbliższego półwiecza populacja Szkocji zwiększy się tylko o 4,4 proc. (przybędzie głównie emerytów). Ludność reszty kraju urośnie o 23 proc.
Reklama
>>> Dyrektor naczelny wielkiego koncernu naftowego BP wyraził obawy przed możliwością oderwania się Szkocji od Wielkiej Brytanii. Był to pierwszy głos wielkiego biznesu w debacie politycznej przed szkockim referendum niepodległościowym za 8 miesięcy. Czytaj więcej.