- Ekonomia niszczy empatię i zdolność do współpracy - uważa Robert Frank, ekonomista z Uniwersytetu Cornell.

Ekonomista przytacza szereg dowodów na potwierdzenie tej tezy. Frank zastanawia się nad pewnym zagadnieniem: czy to ekonomia robi z ludzi samolubów, czy może jest odwrotnie – to samolubni ludzie częściej niż altruiści wybierają kierunki ekonomiczne? Autor podaje też receptę na to, jak sprawić, by ekonomia przestała deprawować młodych ludzi. Pełne rozważania na ten temat możemy znaleźć na stronie Quartz.com.

Jakie są dowody potwierdzające tezę mówiącą, że ekonomiści są szczególnie egoistyczną społeczną grupą? Ekonomiści charakteryzują się większym przyzwoleniem na chciwość, małą troską o sprawiedliwość, nieuczciwością w celu osiągnięcia własnych korzyści, mniejszą aktywnością w działalności charytatywnej oraz tendencjami do negatywnego indywidualizmu. Potwierdzają to wnioski z wyników badań:

  • Studenci kierunków ekonomicznych oraz osoby, które ukończyły co najmniej 3 kursy o tematyce finansowej częściej niż ich rówieśnicy oceniają chciwość jako „ogólnie dobrą”, „właściwą” i „moralną”;
  • W jednym z badań studenci ekonomii otrzymali 10 dolarów z zadaniem podziału kwoty z jednym z kolegów. Jeżeli dobili targu, otrzymywali wynegocjowaną kwotę, jeżeli nie, tracili wszystko. Studenci ekonomii proponowali dla siebie średnio o 13 proc. więcej pieniędzy niż przedstawiciele innych kierunków;
  • Studenci ekonomii z Niemiec byli bardziej skłonni niż studenci innych kierunków do polecania innym zbyt drogich specjalistów (np. hydraulików), jeśli czerpali z tego korzyści finansowe;
  • Profesorowie ekonomii z USA przekazują mniej pieniędzy na cele charytatywne niż badani z innych specjalności. Dwa razy częściej niż uczeni z innych dziedzin nie przekazali na szczytne cele żadnych środków;
  • W innym z eksperymentów studenci otrzymywali pieniądze i mogli je zatrzymać albo przekazać do wspólnej puli, w której środki byłyby sumowane, a następnie dzielone po równo na inne osoby. Studenci innych niż ekonomia kierunków podzielili średnio 49-proc. swoich środków, podczas gdy ekonomiści jedynie 20-proc.
Reklama

>>> Czytaj dalej: Zobacz jak wysoką cenę zapłaciła Polska za otwarcie gospodarki

Czy ekonomia jest winna?

Możliwe jednak, że to nie studiowanie ekonomii prowadzi do aspołecznych zachowań, zależność może być bowiem odwrotna. Osoby o egoistycznym typie osobowości mogą bowiem częściej wybierać kierunki o finansowym profilu. Na potwierdzenie tej idei także są dowody. W badaniach przeprowadzonych na 28 tys. osób ze Szwajcarii okazało się, że bardziej chętne do wspierania innych były osoby, które nie podjęły ekonomicznych studiów. Badanie było przeprowadzone jeszcze przed podjęciem przez nich edukacji. Studenci wybierający inne kierunki byli średnio bardziej altruistyczni. Gotowość pomocy wykazywało 62-proc. przyszłych studentów ekonomii, w porównaniu z 69-proc. z innych kierunków.

Powyższe badania nie wykluczają jednak, że ekonomiczne środowisko nie pogłębia jeszcze bardziej negatywnych cech. Wiele klasycznych teorii z psychologii społecznej potwierdza, że przebywanie w grupach o określonych cechach prowadzi do nabywania lub wzmacniania natężenia cech ich członków. Jeżeli więc osoba o samolubnych skłonnościach trafi do środowiska o podobnych właściwościach, to możemy mieć niemalże pewność co do zmian, jakie w niej zajdą. Najbardziej znanym przedstawicielem tej tezy jest Erich Fromm, który w „Ucieczce od wolności” doszukiwał się źródeł i możliwości rozwoju nazizmu właśnie w powszechnym konformizmie i ludzkiej skłonności do ulegania autorytetom. Psychologowie społeczni nazywają to zjawisko „polaryzacją grupy”.

Ponadto środowisko skupione wokół finansów kieruje się zupełnie innymi wartościami niż na przykład środowisko humanistów. Kładzie ono większy nacisk na znaczenie prestiżu, rywalizacji i skuteczności działań. W myśl zasady, że dobre jest to, co jest do czegoś przydatne. W amerykańskiej branży bankowej głośne były przypadki kontrowersyjnego i niewłaściwego zachowania „rekinów biznesu”, jak na przykład nadmiernie ostentacyjny konsumpcjonizm, narkotykowe orgie i prostytucja. Ten antyprzykład, który był jednym ze źródeł światowego kryzysu finansowego, pokazał znakomicie Charles Ferguson w dokumencie „Inside Job”.

By potwierdzić zjawisko wzrostu natężenia aspołecznych tendencji ekonomistów, należy przyjrzeć mu się w czasie. Przykładowo, izraelscy studenci pierwszego roku ekonomii uważają wartości, takie jak szczerość, lojalność czy pomaganie innym za tak samo ważne jak ich koledzy studiujący inne kierunki. Co ciekawe jednak, studenci trzeciego roku ekonomii różnią się już znacznie pod tym względem od swoich rówieśników z innych edukacyjnych dziedzin. Łatwo się domyślić, w jaki sposób.

Absolwenci kierunków związanych z finansami mają ponadto z biegiem lat tendencję do coraz większego egoizmu. Już samo myślenie i mówienie o ekonomii sprawia, że stajemy się mniej opiekuńczy.

>>> Polecamy: W ekonomii potrzebna jest rewolucja. Klasyczne podejścia to "spektakularna klapa"

Co zrobić z ekonomistami?

Jakie środki należałoby więc podjąć, by zminimalizować negatywne skutki oddziaływania studiów ekonomicznych na młodych ludzi?

Studia ekonomiczne powinny zawierać zajęcia z ekonomii behawioralnej, z uwzględnieniem wartości uchodzących za społeczne, takich jak: uczciwość, altruizm, współpraca a nawet „altruistyczna racjonalność”. Poza tym studia te powinny obejmować kursy z takich nauk, jak socjologia i psychologia. Ekonomiczne kursy powinny się znacznie bardziej koncentrować na lepszym definiowaniu „własnego interesu” w oparciu o pojęcie użyteczności. Studenci ekonomii powinni zrozumieć, że dobre relacje z innymi są wartościowe, w tym także pomaganie innym.

Powszechnie uważa się, że dobór naturalny faworyzuje niesamolubne zachowania, a czysty egoizm jest w społeczeństwie znacznie rzadziej spotykany niż stawianie interesów grupy ponad własnymi czy pomaganie innym i sobie jednocześnie.

Zdobywca Nagrody Nobla i ekonomista Amartya Sen nazwał ekonomistów „racjonalnymi głupkami”. – Skrajny ekonomista jest już bardzo blisko „społecznego kretyna” – dodał.

>>> Zobacz tutaj, w jakim stopniu ekonomia jest tak naprawdę potrzebna polityce