Unia Europejska podjęła w czwartek decyzję o zaostrzeniu sankcji dyplomatycznych wobec Rosji. Zdaniem ekspertki Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Anny Marii Dyner Rosja na tę decyzję reaguje na dwa sposoby.

Po pierwsze, jak podkreśla rozmówczyni IAR, dochodzą sygnały, że Rosjanie wzmacniają swój potencjał obronny przy granicach. Jak zaznacza, media rosyjskie opisują Rosję jako kraj, który sobie radzi. "To, czego obawiają się władze rosyjskie, a właściwie rosyjski system bankowy i rosyjskie firmy, to wykluczenie tego państwa z systemu SWIFT, czyli możliwości transferów międzybankowych, międzynarodowych" - mówi Anna Maria Dyner.

Ekspertka wyjaśnia, że Unia Europejska oprócz sankcji ma jedynie narzędzia dyplomatyczne. Jej zdaniem Rosjanie od dawna oczekują od innych państw, by przyznały, że Krym jest rosyjski. Jak przypuszcza Anna Maria Dyner, wtedy Rosjanie będą bardziej podatni i skłonni do tego, żeby negocjować kwestię Donbasu.

Unia Europejska podjęła decyzję o zaostrzeniu sankcji jednomyślnie, mimo wcześniejszych obaw, że Grecja skorzysta z prawa weta. Anna Maria Dyner dodaje, że Grecja musiała od Unii dostać coś w zamian za to, że nie skorzystała z tego prawa. Zdaniem ekspertki ostrzał Mariupola pomógł państwom, które są za przedłużeniem i zaostrzeniem sankcji oraz pokazał, że są one jedynym sposobem na deeskalację konfliktu na wschodzie Ukrainy.

Reklama

>>> Czytaj też: Putin jest zakładnikiem swojego planu. Nowe sankcje go nie powstrzymają\