Brytyjska premier Theresa May, ogłaszając rozpoczęcie procedury wychodzenia z UE przed końcem marca 2017 r. i nie otrzymując żadnych gwarancji ws. porozumienia handlowego, "wpada w pułapkę Brexitu" - pisze we wtorek Gideon Rachman w "Financial Times".

Portal Politico zauważa, że na Europie nie zrobiły wrażenia twarde zapowiedzi May w sprawie Brexitu: od Paryża, przez Brukselę po Pragę rządy państw UE mówią, że nie pozwolą Wielkiej Brytanii wyjść z UE na jej sposób.

Publicysta "Financial Times" uważa, że ogłaszając decyzję o terminie uruchomienia art. 50 traktatu UE, May "zaprzepaściła i tak słabe środki perswazji, jakie Wielka Brytania ma w negocjacjach, nie otrzymując w zamian żadnych gwarancji, których potrzebuje, by uzyskać pozytywny wynik" rozmów.

Według Rachmana brytyjska premier ogłosiła w niedzielę decyzję, "jak przystało na męża stanu", ale jest ona "lekkomyślna i bardziej podyktowana polityką niż brytyjskim interesem narodowym".

>>> Czytaj też: Katastrofa dla gospodarki? Brytyjska premier skłania się ku „twardemu Brexitowi”

Reklama

"Gdy May uruchomi art. 50, ma dokładnie dwa lata na wynegocjowanie nowej umowy z UE. Doświadczeni urzędnicy mówili pani premier, że jest mało prawdopodobne, aby W. Brytania była w stanie wynegocjować zarówno warunki wyjścia z UE, jak i nowego porozumienia handlowego z Unią maksymalnie w ciągu w dwóch lat" - wskazuje autor artykułu. W rezultacie - jak dodaje - ostrzegli ją, że "musi mieć gwarancje co do tego, jak ma wyglądać tymczasowe porozumienie handlowe z UE w czasie długiego okresu wychodzenia W. Brytanii z UE, a ostateczne porozumienie będzie wdrażane w życie".

Premier "May zlekceważyła tę radę", czym "rozmyślnie ustawiła Wielką Brytanię w bardzo niekorzystnej sytuacji w zbliżających się negocjacjach" - ocenia autor komentarza.

I zwraca uwagę, że "pod koniec okresu dwóch lat W. Brytania będzie poza UE i stanie w obliczu taryf celnych na produkowane towary oraz utraty +praw paszportowych+, pozwalających firmom z sektora finansowego w londyńskim City robić interesy w UE". Publicysta podkreśla, że "szkody ekonomiczne wynikające z takiego +twardego Brexitu+ byłyby poważne, powodując wyrwę w finansach publicznych w sytuacji, gdy dochody z podatków generowanych przez City się kurczą". Według niego w konsekwencji zapoczątkowałoby to "nowy etap polityki zaciskania pasa".

Jak pisze Rachman, w przypadku W. Brytanii celem politycznym jest "odbudowa suwerenności parlamentarnej i odzyskanie kontroli nad imigracją", a w przypadku UE "celem będzie upewnienie się, że Brexit nie prowadzi do rozpadu europejskiego projektu budowanego przez ponad 60 lat", a "to będzie oznaczało upewnienie się, że Wielka Brytania płaci oczywistą i dużą cenę za opuszczenie UE". "W efekcie obie strony raczej zaakceptują pewne ekonomiczne straty niż poświęcą swe polityczne cele" - podsumowuje publicysta "FT".

Według portalu Politico "buńczuczna obietnica May złożona Partii Konserwatywnej, że zapewni ona umowę, która będzie działała na rzecz Wielkiej Brytanii" w większości wywołała wzruszenie ramion w krajach europejskich. "Brak odpowiedzi w poniedziałek ze strony Komisji Europejskiej to był typowy ton - klasyczna biurokratyczna riposta machiny UE, która jasno dała do zrozumienia, że Wielka Brytania może wystosować, jaką tylko chce listę życzeń, ale nie będzie niczego dyktować" - czytamy w komentarzu Politico. Portal dodaje, że rzecznik KE Margaritis Schinas tylko powtórzył od dawna prezentowane stanowisko przywódców UE, że negocjacje ws. wyjścia Londynu mogą rozpocząć się wyłącznie na mocy formalnego i pisemnego zawiadomienia w tej sprawie.

"Wyjątkowo powściągliwa na wystąpienie May była także reakcja Niemiec, gdzie w poniedziałek obchodzono Dzień Jedności" - wskazuje portal. Zwraca przy tym uwagę, że tego dnia rano kurs funta względem euro spadł do najniższego poziomu od trzech lat.

Politico dodaje, że Linas Linkeviczius, szef MSZ Litwy, przedstawił z kolei pogląd podzielany w wielu mniejszych krajach UE, wyraziwszy nadzieję na rozwiązanie, które pozwoli zatrzymać Wielką Brytanię tak blisko UE jak to możliwe. "Ale podkreślił, że Wielka Brytania będzie musiała jasno określić swe intencje oraz pokazać wolę kompromisu", w tym m.in. w sprawie jednolitego rynku - dodaje portal.

Z kolei jeden z przedstawicieli francuskich władz zauważył, że Theresa May i inni brytyjscy politycy wskazali, iż niekoniecznie chcą kopiować porozumienia UE z Norwegią czy Szwajcarią, ale logika sugeruje, że końcowe porozumienie będzie czymś podobnym. "Byłoby czymś dziwnym mieć lepsze stosunki z Kanadą niż z Wielką Brytanią" - mówi anonimowo francuski urzędnik.

Ale jeszcze bardziej ilustrującą "zblazowaną reakcję UE było oświadczenie, zamieszczone w niedzielę na Twitterze przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska: +Deklaracja premier May wnosi pożądaną klarowność co do startu rozmów o Brexicie. Po uruchomieniu art. 50 pozostałe 27 państw członkowskich zaangażuje się w rozmowy, aby chronić swoje interesy+" - wskazuje "Politico".

>>> Polecamy: Radykalne opuszczenie UE na własnych warunkach. Co dla Brytyjczyków oznacza "twardy Brexit"?