"Administracja dała jasno do zrozumienia, że przedłużenie ustawy o sankcjach wobec Iranu (Iran Sanctions Act, ISA), choć zbędne, jest w pełni zgodne z naszym zobowiązaniami" wynikającymi z umowy nuklearnej z Iranem - podkreślono w oświadczeniu.

Prezydent USA Barack Obama zdecydował pozwolić, aby przedłużenie o 10 lat obowiązywania ustawy ISA weszło w życie bez jego podpisu. Wcześniej Biały Dom zapowiadał, że Obama podpisze ustawę, jednak prezydent nie zrobił tego do nocy ze środy na czwartek, gdy mijał ostateczny termin.

Na początku grudnia Senat USA zagłosował za przedłużeniem o 10 lat obowiązywania ustawy ISA, a w listopadzie tak samo zagłosowała Izba Reprezentantów. Waszyngton zawiesił sankcje wobec Teheranu związane z jego programem atomowym, ale utrzymuje wiele innych, związanych z łamaniem praw człowieka, wspieraniem terroryzmu na Bliskim Wschodzie czy programem rakiet balistycznych.

Choć decyzja Obamy nie sprawi, że odnowienie sankcji nie wejdzie w życie, to jest ona symboliczną próbą zademonstrowania przez prezydenta dezaprobaty dla działań kongresmenów - pisze Associated Press. Biały Dom argumentował, że przedłużenie sankcji nie jest konieczne, gdyż administracja będzie miała inne sposoby ukarania Iranu, jeśli będzie to konieczne. Wyrażano też obawy o to, że przedłużenie może podkopać porozumienie nuklearne.

Reklama

Przedstawiciele Kongresu twierdzą, że odnowienie ustawy o sankcjach wobec Iranu nie koliduje z umową w sprawie irańskiego programu atomowego. Przekonują, że przedłużenie obowiązywania ustawy, która po raz pierwszy weszła w życie w 1996 roku, jest kluczowe dla utrzymywania presji na Iran, by przestrzegał porozumienia i dla tłumienia niepokojących działań Teheranu w regionie.

Innego zdania jest irański rząd, który już skarżył się w ONZ na przedłużenie ustawy. We wtorek prezydent Hasan Rowhani polecił przystąpienie do planowania budowy napędu nuklearnego dla transportu morskiego w reakcji na - jak to określił - naruszenie przez USA porozumienia nuklearnego.

Podczas kampanii wyborczej w USA obecny prezydent elekt Donald Trump uznał umowę w sprawie irańskiego programu nuklearnego za "katastrofalną" i groził renegocjacją jej zapisów. Izraelski premier Benjamin Netanjahu oświadczył, że liczy na to, iż za prezydentury Trumpa Izrael i Stany Zjednoczone będą współpracować, by unieważnić porozumienie nuklearne światowych mocarstw z Iranem.

14 lipca 2015 roku sześć mocarstw - USA, Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy - osiągnęło porozumienie z Iranem, mające na celu ograniczenie programu nuklearnego tego kraju. Umowa przewiduje, że Iran zrezygnuje z dążenia do uzyskania broni nuklearnej w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych na niego sankcji. (PAP)