• Postuluje pan radykalną obniżkę o 175 pkt baz. już w grudniu. Czy taki ruch jest wskazany?

- On jest niezbędny. Tempo pogarszania się sytuacji gospodarczej na świecie jest dużo większe, niż się wydawało to jeszcze miesiąc, dwa miesiące temu, a sytuacja jest groźniejsza, niż RPP mogła sobie wtedy wyobrażać. Nie ma żadnych oznak poprawy, spada eksport, spożycie, inwestycje. Wszystko to, co się dzieje w Niemczech czy USA, niebawem będziemy obserwować także u nas. My ciągle mamy w pamięci 4,8-proc. wzrost PKB w III kwartale, ale tak dobrze już nie będzie. Skoro polityka pieniężna działa z opóźnieniem kilku kwartałów, to trzeba działać już, jeśli chcemy, żeby ten impuls zadziałał na przełomie 2009 i 2010 roku. Rada i tak obetnie stopy do 4 proc. Tylko będzie to trwało cztery kwartały. Nie wiadomo, po co tak długo. Przecież nawet jeśli się pomylimy, stopy zawsze można podnieść.
• Pański pomysł z rezerwą traktuje Andrzej Wojtyna z RPP. Uważa, że głębokie jednorazowe cięcie może wskazywać, że RPP ocenia sytuację gorzej niż oczekiwano. Czy taki ruch nie podważyłby zaufania do polityki NBP?
- Brak zaufania do polityki już raz mieliśmy, kiedy to błędy w 2001 i 2002 roku doprowadziły do olbrzymiego spowolnienia gospodarczego. Kilka tysięcy miejsc pracy wtedy przestało istnieć. Tylko popełniając takie błędy, można stracić zaufanie. Rada tej kadencji udowodniła, że jest bardziej wrażliwa na zmiany koniunktury. Teraz jednak istnieje poważne ryzyko, że się pomyli.
Reklama
• A jeśli w grudniu obniży stopy o 50 pkt baz., to też będzie pomyłka?
- Pamiętajmy, że inflacja nie będzie problemem przez najbliższe dwa, trzy lata. Na całym świecie o wiele większa jest obawa przed deflacją. Jeśli Rada Polityki Pieniężnej będzie nadal prowadziła politykę małych kroków, czyli obniżała stopy o 25 pkt baz., to zrozumienie dla jej działań będzie coraz większe. Według mnie RPP obetnie stopy w grudniu o 50 pkt baz. albo nawet więcej. Inna decyzja byłaby zupełnie niezrozumiała. To wskazywałoby na oderwanie od realiów, które mamy na świecie i w Polsce.