Po długich dyskusjach ustawa została przyjęta jednomyślnie przez 146 deputowanych obecnych na sali w liczącym 217 miejsc tunezyjskim parlamencie.

"To bardzo wzruszający moment, jesteśmy dumni (...), że mogliśmy zjednoczyć się wokół historycznego projektu" - powiedziała minister ds. kobiet, rodziny i dzieci Naziha Laabidi.

Ustawa, która dąży do "położenia kresu wszelkim formom przemocy wobec kobiet", wejdzie w życie sześć miesięcy po jej opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym - pisze AFP.

"Z filozofii tej ustawy wynika, że przemoc nie jest już sprawą prywatną. Jest to kwestia, która od teraz dotyczy państwa (...), że wycofanie skargi (przez ofiarę) nie kończy ścigania (osoby, która dopuściła się przemocy)" - powiedziała AFP deputowana Belhadż Hmida.

Reklama

Nowe przepisy zapewniają pomoc prawną i psychologiczną ofiarom, a także wprowadzają specjalne programy mające na celu zakorzenienie "zasad praw człowieka i równości płci" w społeczeństwie.

Ustawa zmienia również kontrowersyjny artykuł kodeksu karnego, anulując przepis przewidujący wycofanie zarzutów przeciwko sprawcy aktu seksualnego, dokonanego "bez przemocy" na małoletnich poniżej 15. roku życia, jeśli poślubi on swoją ofiarę.

W wyniku jaśminowej rewolucji w 2011 roku w Tunezji obalono dyktatora Zina el-Abidina Ben Alego; wydarzenia te wywołały arabską wiosnę w Afryce Północnej oraz na Bliskim Wschodzie. Obecnie Tunezja należy do najbardziej liberalnych krajów muzułmańskich i jest uważana za pionierkę w sferze praw kobiet w świecie arabskim. Nowa konstytucja przyjęta w styczniu 2014 roku stwierdza m.in., że "obywatele i obywatelki mają równe prawa i obowiązki".

Nowa ustawa zasadnicza uważana jest za jedną z najbardziej demokratycznych w świecie arabskim; jest rezultatem długich negocjacji między zdominowanym przez islamistów rządem a świecką w znacznej mierze opozycją.

Mimo to kobiety w Tunezji są nadal dyskryminowane w wielu innych dziedzinach życia - zwraca uwagę AFP. Według badań przeprowadzonych przez jedną z tunezyjskich instytucji publicznych prawie co druga kobieta mówi, że doświadczyła "jednej lub wielu form przemocy". (PAP)