Premier Donald Tusk zadeklarował w środę gotowość uruchamiania przez rynek środków unijnych, bo może to korzystnie wpłynąć na wartość złotówki.

W środę średni kurs NBP euro-złoty był na poziomie 4,8999, zaś dolar-złoty 3,8978.

Zdaniem Klanka, plan rządu to obecnie jedyna możliwość uzyskania wpływu na relacje kursowe na rynku. Prof. Klank zwrócił uwagę, że rząd dysponuje "niemałymi środkami" - przy obecnym kursie jest to 30 mld złotych.

Ekonomista uważa, że sprzedaż środków europejskich będzie polegała na odsprzedaży euro Bankowi Centralnemu lub innym bankom, a te z kolei mogą oferować walutę na rynku. Zauważył, że większa podaż euro może umocnić złotego.

Reklama

Według Klanka, rząd, aby ustabilizować kurs złotego, powinien podjąć także inne działania, jak np. zakaz manipulacji walutowych. Wyjaśnił, że chodzi o wdrożenie unijnej dyrektywy MiFID, która określa warunki operowania opcjami, tak by one nie miały charakteru spekulacyjnego.

Dyrektywa MiFID (Markets in Financial Instruments Directive) zawiera przepisy mające na celu ochronę klientów instytucji finansowych, którzy powinni być dokładnie informowani m.in. o ryzyku, które wiąże się z konkretną inwestycją.

Zdaniem Klanka, banki, sprzedając opcje walutowe przedsiębiorcom, "ewidentne wykorzystywały przewagę pod względem wiedzy i instrumentarium w stosunku do klienta". Podkreślił, że jest to nieuczciwe działanie.

Klank uważa, że tzw. opcje walutowe oraz spekulacje są jedną z głównych przyczyn osłabienia złotego. Zaznaczył jednak, że spekulacji finansowych nie należy oceniać tylko jako zjawiska negatywnego, choć działanie to polega na uzyskaniu nadzwyczajnych zysków.

Pytany o to, czy Europejski Bank Centralny może interweniować na polskim rynku, powiedział, że EBC nie może podejmować takich działań w krajach nienależących do strefy euro.