Według francuskich komentatorów piątkowe spotkanie Theresy May z francuskim prezydentem Emmanuelem Macronem potwierdza, że izolowana w Londynie brytyjska premier musi za granicą szukać sojuszników dla swego planu dotyczącego Brexitu.

W piątek wieczorem w Forcie Bregancon, letniej rezydencji prezydentów Francji, Macron przyjął premier May. Jedynym zapowiedzianym tematem był Brexit.

Zgodnie z wcześniejszymi informacjami nie wydano komunikatu po rozmowach. Uznano to za wskazówkę, że prezydent Francji nie chce wchodzić w kompetencje głównego negocjatora Komisji Europejskiej, również Francuza, Michela Barniera.

Według dziennika "Le Monde" May starała się w Bregancon udobruchać Macrona, w którym widzi przeciwnika swego planu w sprawie Brexitu.

„Aby ratować swój, ze wszystkich stron atakowany plan rozwodu, brytyjska przywódczyni ma natychmiastową potrzebę uzyskania poparcia Europejczyków” – pisze londyński korespondent gazety Philippe Bernard.

Reklama

Dziennikarz cytuje „ważnego polityka brytyjskiego”, który powiedzieć miał, że „Francuzi czepiają się wszystkich propozycji brytyjskich. Żaden inny kraj nie wykazuje takiego braku przychylności”.

„Wizyta w forcie Bregancon, symbol coraz większego niepokoju po drugiej stronie Kanału La Manche (w Wielkiej Brytanii - PAP), robi wrażenie ostatecznej próby wymuszenia porozumienia i uniknięcia twardego Brexitu” – komentował Yann Duvert z telewizji „BFMtv”.

Dziennikarz jest jednym z nielicznych francuskich obserwatorów, którzy przyznają, że brak porozumienia w sprawie Brexitu uderzy nie tylko w przedsiębiorstwa brytyjskie, ale i europejskie. Podaje opublikowane na wiosnę dane, według których brytyjskie firmy straciłyby 30 mld euro, a europejskie 35 mld euro. Dla większości francuskich komentatorów Brexit dotknie wyłącznie w Brytyjczyków, a twardy Brexit będzie dla nich jeszcze bardziej bolesny.

Isabelle Veyrat-Masson, politolog z CNRS (odpowiednik PAN) podkreślała w wywiadzie telewizyjnym, że „osłabienie Wielkiej Brytanii nie leży w niczyim interesie”. „Anglicy potrzebują Europy, tak samo, jak my potrzebujemy Anglików” – mówiła ekspertka i wezwała obie strony, by „przestały się walić w piersi niby goryle i zaczęły poważnie rozmawiać”.

„Pomóżcie nam, bo inaczej Brexit będzie tragedią” – powiedział we wtorek w Paryżu, cytowany przez „le Monde” brytyjski minister spraw zagranicznych Jeremy Hunt.

Brytyjski minister ds. Brexitu Dominic Raab był w stolicy Francji w piątek. Na pytanie dziennikarza „Les Echos”, „czy Londyn próbuje niejako przeskoczyć Komisję Europejską i stawia na dwustronne targowanie się”, minister odpowiedział: „Nie jesteśmy graczami, ale negocjatorami i nikogo nie próbujemy przeskakiwać. Moim rozmówcą jest Michel Barnier (główny negocjator Komisji)”.

Minister dodał jednak, zastrzegając, że „pozostaje optymistą”: „dziwne byłoby gdybyśmy z naszymi najważniejszymi partnerami nie rozmawiali o tym, co wynika z naszej Białej Księgi, czy też o konsekwencjach ewentualnego braku porozumienia".

“Poza szkodliwymi następstwami gospodarczymi, brak porozumienia w sprawie Brexitu wzmocni populizm w Wielkiej Brytanii – ostrzega na łamach sobotniego „le Monde” Anand Menon, profesor londyńskiego Kings College i dyrektor think tanku UK in a Changing Europe (Wielka Brytania w zmieniającej się Europie).

Profesor zarzuca UE, że „ma skłonność do minimalizowania problemów politycznych i geopolitycznych”. Uważa, że zwolennicy integracji europejskiej błądzili próbując tłumaczyć, jak „problemy polityczne mogą być złagodzone dzięki zręcznej aranżacji instytucjonalnej Brukseli”.

„Ostatnie kilka lat jasno pokazało braki takiego podejścia” - pisze profesor i gani Komisję za jej technokratyczną sztywność, po czym wzywa do „oddalenia debaty od Komisji, w której interesie leży przestrzeganie zapatrywań UE i przekazania jej krajom członkowskim”.

Francuski polityk, prosząc o zachowanie anonimowości, uznał natomiast w prywatnej rozmowie, że „Brexit jest symptomem, a nie chorobą, na którą cierpi Europa. Wskazuje na indolencję przywódców, którzy brak działania próbują zagłuszyć hałasem straszaka +populizmu+”.

>>> Czytaj też: Strajk w Belgii sparaliżuje pracę Ryanaira. Linie odwołały aż 104 loty