Wcześniej prokuratura nie przyjmowała poręczenia, wniosła bowiem o wstrzymanie wykonalności decyzji sądu o wypuszczeniu aresztowanych. Sąd jednak ten wniosek oddalił.

Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Agata Zabłocka-Konopka w rozmowie z PAP we wtorek po południu zapewniła, że "prokuratura realizuje postanowienia sądu w przedmiocie zmiany środków zapobiegawczych w postaci tymczasowego aresztowania wobec obu podejrzanych na poręczenie majątkowe zgodnie z ich treścią".

Pełnomocnicy obu aresztowanych byłych członków zarządu Altus TFI od rana chcieli dostarczyć prokuraturze poręczenia majątkowe, w związku z poniedziałkowym orzeczeniem warszawskiego sądu okręgowego.

Pełnomocnik Piotra Osieckiego Katarzyna Szwarc poinformowała dziennikarzy, że nie mogła tego zrobić, bo nie została wpuszczona do siedziby prokuratury.

Reklama

W godzinach popołudniowych okazało się, że prokuratura wniosła o wstrzymanie wykonalności orzeczenia o wypuszczeniu z aresztu Osieckiego i Ryby.

"Prokuratura Regionalna w Warszawie złożyła zażalenia na postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 26 listopada 2018 roku o przedłużeniu stosowania tymczasowego aresztowania wobec podejrzanego Piotra O. i Jakuba R. w związku z zastrzeżeniem zmiany wskazanego środka zapobiegawczego w przypadku złożenia poręczenia majątkowego" - przekazała wczesnym popołudniem PAP prok. Zabłocka-Konopka.

Po jakimś czasie pełnomocnik Osieckiego, której zdaniem takie zażalenie nie dawało podstaw do nieprzyjmowania poręczenia, poinformowała, że sąd okręgowy nie uwzględnił wniosku prokuratury. Uznał bowiem, że nie dostarczyła ona żadnych nowych dowodów, które skłaniałyby do wstrzymania decyzji o zwolnieniu Osieckiego i Ryby.

W poniedziałek ten sam sąd orzekł, że Piotr Osiecki, były szef Altus TFI i b. członek zarządu Altus TFI Jakub Ryba mogą opuścić areszt za poręczeniem majątkowym.

W przypadku Osieckiego chodziło o rekordowe poręczenie majątkowe - w wysokości 108 mln zł. Poręczenie, jak powiedziała pełnomocnik Osieckiego, "złożyły osoby fizyczne i osoby prawne". W przypadku Ryby poręczenie majątkowe wynosiło milion złotych.

Aresztowani mają opuścić areszt 29 listopada br., tego dnia upływa decyzja o ich tymczasowym aresztowaniu.

Prokuratura wnosiła o przedłużenie aresztu na kolejne trzy miesiące. Sąd uznał jednak, jak relacjonowała dziennikarzom w poniedziałek przebieg zamkniętej rozprawy mec. Szwarc, że "nie można rozstrzygać na dzień dzisiejszy, iż jest uprawdopodobnione, że w dacie transakcji (między Altusem a GetBack - PAP) wartość spółki EGB była istotnie zaniżona i że należy dokonać w tym zakresie wyceny, która została przez prokuraturę zlecona".

"W ocenie sądu to nie uzasadnia jednak zastosowania izolacyjnego środka zapobiegawczego i wystarczający jest środek w postaci zaproponowanego rekordowego w dziejach polskiego wymiaru sprawiedliwości poręczenia" - mówiła.

Sprawa jest związana ze śledztwem w sprawie spółki GetBack.

Byłym członkom zarządu Altus TFI postawiono zarzuty wyrządzenia szkody majątkowej GetBack. Prokuratura zarzuca b. prezesowi, a później szefowi rady nadzorczej Altus TFI Piotrowi Osieckiemu oraz b. członkowi zarządu Jakubowi Rybie, że między październikiem 2016 r. a początkiem sierpnia 2017 r. wyrządzili spółce GetBack ok. 160 mln zł strat, w związku ze sprzedażą GetBack spółki windykacyjnej EGB Investment za ponad 207 mln zł. Według prokuratorów jej wartość nie przekraczała 47 mln zł, a mężczyźni, sprzedając ją GetBack, mieli świadomość faktycznej niższej wartości firmy i działali wspólnie z innymi osobami dla osiągnięcia korzyści majątkowej.

Obaj są wśród 20 osób zatrzymanych w sprawie GetBack. Szefowie Altusa został zatrzymani 31 sierpnia i trafili do aresztu.

Nad sprawą GetBack pracuje powołany przez Prokuratora Krajowego Bogdana Święczkowskiego zespół śledczy wydziału I ds. przestępczości gospodarczej PR w Warszawie i agenci CBA. Do połowy września w śledztwie przesłuchano ponad 70 osób - w tym urzędników KNF i pracowników spółki GetBack, ujawniono i zabezpieczono należący do podejrzanych majątek o łącznej wartości prawie 80 mln zł i zgromadzono prawie 200 tomów akt - 70 segregatorów. Do połowy września było ok. 10 tys. wierzycieli GetBack.

Głównym podejrzanym w tej sprawie jest zatrzymany przez CBA na lotnisku w Warszawie po powrocie z Izraela b. prezes GetBack Konrad K. Zarzucono mu m.in. usiłowanie oszustwa na kwotę 250 mln zł, wyrządzenie spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach - co najmniej ponad 185 mln zł GetBack i podejmowanie działań zmierzających do utrudnienia postępowania karnego i uniknięcia odpowiedzialności karnej.

Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej.

W kwietniu GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBacku. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono "ze wszystkimi zaangażowanymi stronami" tymczasem PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.

KNF zarzuciła byłemu kierownictwu spółki przeprowadzanie operacji finansowych, mających na celu uniknięcie realnej wyceny posiadanych przez spółkę pakietów wierzytelności.