Wypowiedzi rzeczniczki padły w wywiadzie dla poniedziałkowego wydania wysokonakładowej gazety "Komsomolskaja Prawda".

"Jeśli komuś na Zachodzie (...) wydaje się, że Rosja wycisza tę sprawę, to oni bardzo mocno się mylą" - powiedziała Zacharowa. Oświadczyła, że następstwa incydentu w Salisbury "były zbyt dramatyczne, by nie zauważyć tego wszystkiego i zamknąć ten rozdział". Zapewniła także, że "ta historia zostanie doprowadzona do logicznego zakończenia".

Pytana o to, dlaczego Rosja nie poda do sądu brytyjskiej premier Theresy May za - zdaniem dziennikarza - oszczercze obwinianie Rosji o próbę otrucia Skripala, rzeczniczka MSZ odparła, że Rosja prowadzi własne dochodzenie.

Zacharowa oświadczyła, że strona brytyjska nie ma dowodów potwierdzających stawiane zarzuty, bowiem - jak oceniła - gdyby miała "choćby najmniejsze dowody, albo chociaż zeznania świadków, które można byłoby ogłosić światu, to byłyby one już przedstawione".

Reklama

W wywiadzie przedstawicielka MSZ oskarżyła władze brytyjskie o "prowokacyjne, bezczelne i ordynarne" działania.

W rocznicę zamachu na Skripala ambasada Rosji w Londynie opublikowała raport na ten temat. Zarzuciła w nim władzom brytyjskim, że nie dopuściły strony rosyjskiej do śledztwa i oceniła, że zarzuty wobec Moskwy o związek z zamachem nie zostały poparte dowodami. Ambasada zapewniła, że zapasy bojowego środka trującego o nazwie Nowiczok zostały zniszczone w ciągu ostatnich 25 lat. Zdaniem służb brytyjskich do próby zabicia Skriala użyto tego właśnie środka, opracowanego jeszcze w ZSRR.

4 marca 2018 roku w Salisbury doszło do próby otrucia Skripala - byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i współpracownika wywiadu brytyjskiego. Ofiarą próby zamachu padła też jego córka Julia Skripal. Zdaniem władz w Londynie atak przeprowadzili oficerowie GRU działający za przyzwoleniem władz Rosji, czemu Moskwa zaprzecza.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)