Według niej demonstracje "były znaczące" w Sirdżanie na południu kraju, gdzie "ludzie zaatakowali magazyn z paliwem i próbowali go podpalić", zanim policja interweniowała, by ich zatrzymać.
Protesty miały również miejsce w Meszhedzie w północno-wschodnim Iranie, w Ahwazie, Szirazie i Bandar Abbas na południu, w Birdżandzie na wschodzie, a także w miastach Gacz Saran, Abadan, Chorramszahr i Bandar-e Maszur na południowym zachodzie.
Protestujący blokowali drogi, ale wiece miały ograniczoną skalę i zostały rozproszone około północy z piątku na sobotę - przekazała Irna.
W piątek prezydent Iranu Hasan Rowhani oświadczył, że władze podnoszą o połowę ceny benzyny, aby wspomóc ludność kraju "w drodze redystrybucji dóbr, nie zaś w celu zmniejszenia deficytu budżetowego". Według Rowhaniego, dochody ze sprzedaży paliwa płynnego po podwyższonej cenie przyniosą poprawę sytuacji materialnej 60 milionów osób w liczącym ponad 80 milionów ludzi Iranie.
Rząd zapowiedział pierwsze wypłaty dla rodzin już za 10 dni. Każde małżeństwo ma otrzymać po 550 tys. riali (ok. 50 zł), a każda rodzina od pięciu osób wzwyż - 2 mln (ok. 183 zł).
Pogrążony w ciężkim kryzysie gospodarczym Iran należy do krajów, w których paliwa płynne są najwyżej subwencjonowane: dotąd cena litra benzyny ustalona była przez rząd na poziomie 10 tys. riali (0,91 zł).
Każdy irański kierowca ma specjalną kartę, dzięki której będzie mógł kupić maksymalnie 60 litrów benzyny na miesiąc, płacąc 15 tys. riali (1,37 zł) za litr. Jednak każdy następny litr paliwa zakupiony w tym samym miesiącu będzie go kosztował dwukrotnie drożej. Karty zostały wprowadzone w 2007 roku w ramach walki z przemytem taniej irańskiej benzyny. System ten stopniowo porzucono, ale w listopadzie 2018 roku rząd wprowadził go ponownie. (PAP)
cyk/