W poszukiwaniu szczepionki
Władze Unii Europejskiej chcą przeznaczyć więcej pieniędzy na prace nad skutecznym remedium na SARS-CoV-2. 18 marca w Brukseli przedstawiciele Komisji Europejskiej odpowiedzialni za politykę zdrowotną spotkają się ze swoimi kolegami m.in. z Japonii i Stanów Zjednoczonych, żeby wypracować nowy model dopuszczania leków i szczepionek na rynek. – Nie wiadomo, jak się będzie rozwijać epidemia, w razie czego musimy mieć szybki dostęp do preparatów, a to wymaga zmian – mówi jeden z urzędników KE, który będzie brał udział w spotkaniach.
Obecnie firmy i rządy skupiają się nad pracami w dwóch obszarach. Pierwszym są szybkie testy wykrywające chorobę; obecnie badanie takie wykonuje się w laboratoriach o podwyższonym rygorze. Drugi to nowe leki antywirusowe i szczepionki.
WHO – Światowa Organizacja Zdrowia, namawia do współpracy biznes i rządy i w tym celu w ubiegłym tygodniu zorganizowała Globalne Forum Badań i Innowacji w celu szybkiego przyspieszenia badań nad metodami walki z koronawirusem. – Wszyscy jesteśmy zainteresowani powstrzymaniem tej epidemii – mówił kilka dni temu Thomas Cueni, dyrektor generalny Międzynarodowej Federacji Producentów i Stowarzyszeń Farmaceutycznych (IFPMA).
I chociaż globalna mobilizacja w obliczu epidemii to dobra informacja, to wątpliwe, aby szczepionka pojawiła się szybko. Firma Sanofi, która ogłosiła, że wspólnie z amerykańskim Urzędem Zaawansowanych Badań Biomedycznych i Rozwoju (BARDA) zabiera się do opracowania szczepionki, deklaruje, że badania kliniczne na ludziach będzie mogła rozpocząć za półtora roku.
To, jak wiele jest przeszkód, pokazały losy innych preparatów, w tym szczepionki na MERS – kuzyna SARS-CoV-2 także wywołującego dolegliwości układu oddechowego. Opracowana przez amerykańską firmę Inovio Pharmaceuticals szczepionka wciąż nie wyszła z etapu kosztownych testów klinicznych. Byłoby szybciej, gdyby na preparat był rynek, tymczasem rocznie na całym świecie odnotowuje się raptem kilka przypadków MERS. Z góry więc wiadomo, że taka inwestycja nigdy się nie zwróci.
Podobnie było ze szczepionką na wirusa ebola, dopuszczoną do użytku przez europejskie władze pod koniec ub.r. Prace nad nią utknęły w martwym punkcie na ok. 10 lat, ponieważ nie było ani jednej firmy zainteresowanej komercjalizacją. Ostatecznie dzięki pomocy publicznej prace nad preparatem doprowadził do końca koncern Merck (BARDA wydała na ten cel 176 mln dol.). I chociaż SARS-CoV-2 w miesiąc wywołał więcej infekcji niż MERS od momentu odkrycia kilka lat temu, to nie wiadomo, czy wirus kiedykolwiek powróci – a w związku z tym, czy będzie popyt na szczepionkę.
Prace nad szczepionką prowadzi m.in. amerykański Narodowy Instytut Badań nad Alergią i Chorobami Zakaźnymi (NIAID). W odróżnieniu od „standardowych” preparatów ten nie zawiera osłabionej wersji wirusa. Naukowcy chcą sprowokować reakcję immunologiczną dzięki produkcji pojedynczych fragmentów SARS-CoV-2 przez komórki naszego ciała. Anthony Fauci, szef instytutu, ocenił kilka dni temu, że szczepionka mogłaby wejść w fazę testów już za kilka miesięcy.
Karnawał odwołany
Wiele wskazuje na to, że w Chinach epidemię SARS-CoV-2 udało się opanować. Spada liczba nowych zakażeń: w niedzielę w kraju odnotowano 398 przypadków, podczas gdy jeszcze dwa tygodnie temu było ich 1–2 tys. dziennie. W kilku prowincjach obniżono nawet stopień zagrożenia wirusem. Niemniej władze nie rezygnują na razie z wyjątkowych środków ostrożności. Miasto Wuhan oraz inne ośrodki w prowincji Hubei, gdzie zaczęła się epidemia, wciąż pozostają zamknięte.
Ale wirus wciąż rozprzestrzenia się po świecie. Przypadków infekcji poza Państwem Środka jest już ponad 2 tys., z czego prawie połowa w Korei Południowej. Trzecie miejsce niespodziewanie przypadło Włochom, gdzie odnotowano już ponad 230 przypadków, a także sześć zgonów. Większość skoncentrowana jest w kilku miejscowościach na południe od Mediolanu, które już zostały objęte kwarantanną.
Jako środek ostrożności władze zaleciły rezygnację ze zgromadzeń publicznych – z tego względu odwołany został wenecki karnawał. I chociaż Włosi przekonują, że z powodu wirusa na razie nie trzeba rezygnować z planów odwiedzin ich kraju, to Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób uznało w niedzielę wyjazdy do zagrożonych regionów włoskich za ryzykowne.
WHO od początku epidemii obawia się, że wirus dotrze w końcu do jakiegoś kraju ze słabym systemem opieki zdrowotnej. Z tego względu z niepokojem obserwują rozwój epidemii w Iranie (SARS-CoV-2 wykryto u ponad 60 osób; 12 zmarło), która rozniosła się już do sąsiednich krajów: wczoraj po jednym przypadku odnotowano w Iraku i Afganistanie u osób, które wróciły z Iranu.
>>> Polecamy: Od wtorku pasażerowie z Chin i Włoch będą mieć mierzoną w Polsce temperaturę