"Rząd robi wszystko, byś nie dostał pensji za kwiecień, byś w kwietniu stracił pracę. Wszystkie programy, o których słyszałeś w telewizji, dotyczące pomocy dla firm nie istnieją - nie wypłacono nawet złotówki i nie wstrzymano obciążeń. Na twoją firmę przerzucono koszty kwarantanny, dlatego tracisz pracę, dlatego będzie bezrobocie" - uważa jeden z organizatorów tego protestu Paweł Tanajno, polityk startujący m.in. w wyborach na prezydenta Warszawy w 2018 r.

Organizatorzy protest nazwali "spotkaniem biznesowym", które zorganizowano po to, aby rozmawiać o obecnej sytuacji przedsiębiorców, a ta ich zdaniem jest fatalna. Zebrali się na pl. Defilad, a następnie udali się pod pomnik Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego w pobliżu Sejmu.

Protestujący domagają się również odszkodowań za poniesione już straty, a także odpowiedzialności karnej dla wszystkich urzędników, którzy ograniczają prawa obywateli lub wystawiają kary i mandaty nielegalnie. Chcą także m.in. zmiany powszechnej izolacji na mądrą kwarantannę selektywną. W ich ocenie ludzie powinni zacząć wracać do pracy, zakupów i normalnego życia.

Na miejscu protestu jest policja. "Policjanci wypisali pierwsze mandaty karne za naruszenie artykułu 54 kodeksu wykroczeń (naruszanie przepisów o zachowywaniu się w miejscach publicznych - PAP). Funkcjonariusze sporządzili także pierwsze wnioski o ukaranie do sądu wobec osób, które odmówiły przyjęcia mandatu" - poinformował w rozmowie z PAP rzecznik śródmiejskiej policji nadkom. Robert Szumiata.

Reklama

Policjant wskazał, że wśród osób legitymowanych przez funkcjonariuszy była osoba poszukiwana listem gończym do dobycia kary pozbawienia wolności. "Będziemy stanowczo reagować na wszelkie przypadki naruszenia prawa. Przede wszystkim w związku z tym, że swoją postawą osoby te narażają bezpieczeństwo, życie i zdrowie innych osób" - dodał nadkomisarz.

Policjanci wystawili sześć mandatów karnych oraz sporządzili 65 wniosków o ukaranie do sądu wobec osób biorących udział w środowym proteście przedsiębiorców - poinformował w środę PAP rzecznik śródmiejskiej policji nadkom. Robert Szumiata.

W środę w centrum stolicy odbył się protest przedsiębiorców. Organizatorzy protest nazwali "spotkaniem biznesowym", które zorganizowano po to, aby rozmawiać o obecnej sytuacji przedsiębiorców, a ta ich zdaniem jest fatalna. Zebrali się na pl. Defilad, a następnie udali się pod pomnik Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego w pobliżu Sejmu.

Protestujący domagali się również odszkodowań za poniesione już straty, a także odpowiedzialności karnej dla wszystkich urzędników, którzy ograniczają prawa obywateli lub wystawiają kary i mandaty nielegalnie. Chcieli także m.in. zmiany powszechnej izolacji na mądrą kwarantannę selektywną. W ich ocenie ludzie powinni zacząć wracać do pracy, zakupów i normlanego życia.

Podczas protestu interweniowała policja. "Policjanci wypisali sześć mandatów karnych na łączną kwotę tysiąca złotych za naruszenie artykułu 54 kodeksu wykroczeń (naruszanie przepisów o zachowywaniu się w miejscach publicznych - PAP)" - poinformował rzecznik śródmiejskiej policji nadkomisarz Robert Szumiata.

"Funkcjonariusze sporządzili także 65 wniosków o ukaranie do sądu wobec osób, które odmówiły przyjęcia mandatu" - podał policjant, który wskazał, że wśród osób legitymowanych przez funkcjonariuszy była osoba poszukiwana listem gończym do dobycia kary pozbawienia wolności.