Na słynnym parkiecie giełdy w Nowym Jorku, gdzie zawsze panowała - jak pisze Associated Press - atmosfera anarchii i chaosu, będzie teraz jednak pracować mniej maklerów ze względu na konieczność zachowania środków bezpieczeństwa i dystansu społecznego.

Maklerzy nie będą mogli już wykrzykiwać swoich zleceń, ponieważ muszą pracować w maseczkach. Wszystkim, którzy pojawią się na giełdzie, zaleca się też unikanie transportu publicznego, a każdej osobie wchodzącej do budynku będzie się mierzyć temperaturę - poinformowała prezes NYSE Stacey Cunningham.

Wyjaśniła, że większość pomieszczeń, poza giełdowym parkietem, pozostanie na razie pusta, a pracownicy - również w znakomitej większości - będą nadal zdani na telepracę.

Giełda na Wall Street wraca do życia w okresie, kiedy wiele stanów w USA znosi kwarantanny i odmraża gospodarkę, jednak w poniedziałek dyrektor ds. sytuacji nadzwyczajnych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dr Mike Ryan ostrzegł, że pierwsza fala epidemii bynajmniej nie zbliża się do końca - relacjonuje AP.

Reklama

"Jesteśmy globalnie dokładnie w środku pierwszej fali (...). W fazie, w której epidemia się rozwija" - oznajmił Ryan.

Również w poniedziałek Cuomo potwierdził, że poprzedniej doby w stanie Nowy Jork z powodu koronawirusa zmarło co najmniej 96 osób; podkreślił jednak że wskaźniki dotyczące epidemii poprawiają się.

>>> Czytaj też: Amerykanie ostrzegali Polskę przed brudną kasą w BOŚ