Nieco powyżej 4,5000 znajduje się obecnie linia trzymiesięcznego trendu spadkowego kursu tej pary walutowej. Jej pokonanie mogłoby dać impuls do dalszego silnego wzrostu wartości euro względem złotego. Z pewnością będą jednak podejmowane próby jej obrony, których powodzenie, wskazałoby na siłę wspomnianego trendu.

Na dzisiejszej sesji azjatyckiej kontynuowana była wyprzedaż ryzykowniejszych aktywów. Japoński indeks giełdowy Nikkei225 odnotował spadek o 2,6%. Nad rynkiem ciążył przedstawiony wczoraj, gorszy od oczekiwań odczyt danych z USA na temat sprzedaży detalicznej w kwietniu. Zdecydowanie osłabił on entuzjazm inwestorów, którzy uwierzyli, że gospodarka USA zaczęła się już odbijać od dna.

Giełdy europejskie na dzisiejszym otwarciu nie traciły już tak silnie, jak parkiety azjatyckie, m.in. dzięki temu, że słaby odczyt wspomnianych wyżej danych zdyskontowały one w dużej części już wczoraj.

Spadków nie pogłębia również kurs EUR/USD, który na początku notowań na Starym Kontynencie skonsolidował się nieco powyżej minimów z sesji azjatyckiej (o godz. 9.30 wynosił on 1,3560). Trudno jednak dzisiaj może być o czynnik, który mógłby dać impuls do odreagowania w notowaniach tej pary walutowej (z istotnych danych w najbliższych godzinach poznamy jedynie z USA liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w ost. tygodniu oraz dynamikę inflacji PPI w kwietniu). Bardziej prawdopodobny wydaje się w chwili obecnej powrót kursu EUR/USD do spadków. Pierwszy ewentualny cel w takim ruchu to 1,3500.

Reklama