Wczorajsza sesja w Stanach przyniosła niewielkie zaskoczenie. Niemrawy początek w trakcie sesji, dzięki ciągłemu naporowi popytu, zmienił się w spore 3 proc. wzrosty. Najbardziej drożały te sektory, które ostatnio spisywały się gorzej, czyli branża surowcowa i finanse. Dzięki temu wzrostowi S&P500 zakończył dzień powyżej 900 pkt. i jest najwyżej od pięciu dni. Do pierwszego ważnego oporu indeks ma kolejne 3 procent, ale do jego przełamania potrzeba będzie albo paru tygodniu powolnych wzrostów, albo wyraźnie jednoznacznych sygnałów poprawy sytuacji.

Takim symbolem poprawy może stać się komunikat Goldman Sachs, JM Morgan Chase i Morgan Stanley, które poinformowały po sesji że chcą zwrócić 45 mld dolarów rządowej pomocy. Aby było to możliwe niezbędna jest jeszcze zgoda administracji, ale już w kwietniu sekretarz skarbu Timothy Geithner twierdził, że oczekuje firm chcących zwrócić pożyczony kapitał. Tak duży optymizm udzielił się również parkietom azjatyckim, które dziś podobnie jak wczoraj rynki amerykańskie notowały wzrosty o 2-3 procent.

Na krajowym rynku poniedziałek rozpoczynał się bez istotnych zmian. WIG20 otarł się o 1800 pkt. i najchętniej pozostałby dokładnie na poziomie otwarcia, ale większy ruch na kontraktach terminowych zmusił indeks do wzrostu. Nawet podnoszące się indeksy zachodnie oraz wzrosty kontraktów amerykańskich nie przekładały się na zwiększenie krajowej aktywności. Co prawda WIG20 notował w miarę stabilny wzrost, ale ilość środków zaangażowanych do tego ruchu była mizerna.

Podsumowując sesję trzeba zwrócić uwagę na dwa fakty. Po pierwsze całkowity obrót był jeszcze mniejszy niż w piątek, co umożliwiało popytowi swobodnie wynieść indeks na dowolne poziomy, ale ostatecznie zadowolił się on zdobyciem 2 procent i utrzymaniem konsolidacji. Po drugie ten „pusty” wzrost doprowadził tylko od odbicia pola, które zostało utracone przez byki w ciągu ostatnich trzech dni i WIG20 jest dokładnie na tym samym poziomie na jakim zaczynał trwający miesiąc. Trend boczny trwa zatem nadal, a im dłuższa konsolidacja tym istotniejsze będzie późniejsze wybicie. Na razie wciąż zakładam scenariusz korekcyjny, czyli zejście indeksu do 1650 pkt., choć najbliższe dni przy utrzymującym się układzie zachodnich pro-wzrostowych nastrojów mogą nawet przynieść test styczniowych maksimów.

Reklama