Początek piątkowej sesji cechował się absolutnym marazmem. Na krajowym rynku nie było widać najmniejszych szans na większe zmiany mimo, że zachodnie parkiety powoli, ale systematycznie rosły. WIG20 tymczasem zadomowił się na neutralnych poziomach, co zniechęcało do aktywności, czego wyrazem był mizerny obrót. Na rynku jedynie wyróżnić można było TP SA, przy solidnym obrocie spisywała się najgorzej ze wszystkich dużych spółek a dodatkowo osiągnęła trzyletnie minimum. Jak na okres wzrostów i defensywną spółkę to bardzo słaby wynik.

Po czterogodzinnej stabilizacji nastąpiło nagłe wyłamanie indeksu i szybko rynek znalazł się na jednoprocentowym minusie. Trudno powiązać ten ruch z konkretną informacją, ponieważ na rynek nie napłynęły żadne nowe wieści. Można natomiast stwierdzić, że zdecydowanie nie miały znaczenia odbywające się równolegle sejmowe licytacje o to kto mniej robi w czasach kryzysu. Znacznie istotniejsza z punktu widzenia rynku była technika i fakt, że WIG20 tym spadkiem wyraźnie wyszedł z trzymiesięcznego kanału trendu wzrostowego, czyli całej 50 proc. mini-hossy. Można to interpretować jako potwierdzenie rozpoczęcia scenariusza korekty całych wzrostów zwłaszcza, że stabilizacja w przedziale 1800-1900 trwa w najlepsze i dużymi krokami zbliża się moment rozstrzygnięcia, jaki będzie dalszy średnioterminowy kierunek akcji. Obecne wyjście dołem powiększy grono sceptyków, a na pewno zniechęci do większego lokowania kapitału.