Kredyt "zero procent", oferowany przez wiele sklepów ze sprzętem elektronicznym wydaje się ciekawą alternatywą dla tych, którzy nie chcą pożyczać pieniędzy z banku, by kupić komputer czy telewizor. "Zero procent" stosują także hipermarkety (w ramach wydawanych kart kredytowych) oraz salony samochodowe. Jednak rozwiązanie to nie zawsze jest najtańszym sposobem na finansowanie zakupów - wynika z najnowszego raportu Open Finance, na który powołuje się Dziennik.pl

Dlaczego? Sprawdź w dzienniku.pl