– Czemu nie przeprowadzimy sekurytyzacji Partenonu? – pytał w 2001 roku innowacyjny minister finansów Grecji, Nikos Christodoulakis. Było to tuż po wejściu kraju do strefy euro, a minister gwałtownie szukał sposobów zmniejszenia dużego długu publicznego.
Jego pomysł obejmował emisję obligacji sekurytyzacyjnych, których podstawą byłby strumień przyszłych wpływów ze sprzedaży biletów około 6 milionom turystów, którzy co roku zwiedzają klasyczne świątynie na Akropolu i inne antyczne zabytki w całej Grecji. Ten pomysł nie doszedł do skutku częściowo wskutek zastrzeżeń ze strony archeologów, którzy obawiali się, że mogłoby to szybko doprowadzić do budowy parków tematycznych w disneyowskim stylu wokół cennych starożytnych zabytków.
Wykształcony w Cambridge minister finansów zdołał jednak sfinalizować kilka innych przedsięwzięć sekurytyzacyjnych. Pomogły mu w tym banki inwestycyjne, które chętnie skorzystały z możliwości solidnego zarobku na opłatach za przesunięcie greckiego długu poza bilans państwa. Grecja i inne kraje z południa strefy euro – głównie Włochy, ale także Portugalia – wykorzystywały emisje sekurytyzacyjne, żeby za ich pomocą obniżyć deficyt budżetowy do wymaganego od członków unii walutowej limitu 3 proc. produktu krajowego brutto i tym samym zmniejszyć dług publiczny.
Jak mówi pewien grecki bankier, banki inwestycyjne – w tym Goldman Sachs, Morgan Stanley, Deutsche Bank oraz oddział bankowości inwestycyjnej Citigroup – „chętnie organizowały te transakcje ze względu na wysokie opłaty; były one znacznie wyższe niż w przypadku, gdyby Grecja po prostu chciała pożyczać te pieniądze na międzynarodowych rynkach dłużnych”. Wygląda na to, że rola banków w rozwoju greckiego kryzysu zadłużeniowego może być przedmiotem szczegółowych badań, zwłaszcza że Bruksela poinformowała już, że przygląda się tzw. swapom walutowym, czyli innego typu transakcjom, w jakie Ateny wdały się za poradą banków inwestycyjnych.
Reklama
Jak jednak mówi były urzędnik greckiego resortu finansów, który pracował z ministrem Christodoulakisem, gdy przygotowywano transakcje sekurytyzacyjne, Eurostat (unijne biuro statystyczne) uznał je za „całkowicie legalne”. – Wszystko to konsultowaliśmy z Eurostatem. W tych emisjach nie było nic tajnego. Moody’s i inne agencje dały im taki sam rating, jak długowi państwowemu Grecji. W 2004 roku zmieniły się zasady i emisje sekurytyzacyjne zaczęły być księgowane jako część długu publicznego. Wtedy przestaliśmy je stosować – podkreśla ten urzędnik.
Z emisji obligacji sekurytyzacyjnych Grecja za kadencji ministra Christodoulakisa (czyli w latach 2001–2004) zebrała ponad 4 mld euro. Przy każdej z tych emisji posługiwano się osobną spółką, zwaną „spółką celową” (ang. special purpose vehicle-SPV); większości z nich dano nazwy postaci z greckiej mitologii.
Tak więc SPV Eol – od greckiego boga wiatrów – w 2001 ze sprzedaży obligacji uzyskała 355 mln euro. Zabezpieczeniem tej emisji były przychody należne państwu greckiemu od międzynarodowych linii lotniczych, korzystających z greckiej przestrzeni powietrznej i wnoszących opłaty za lądowanie na tamtejszych lotniskach. Inną emisję, zabezpieczoną przychodami z państwowej firmy loteryjnej OPAP, nazwano Ariadna – od imienia księżniczki, która znalazła wyjście z labiryntu w Knossos na Krecie.
Najsprytniejsza grecka transakcja sekurytyzacyjna, przeprowadzona za pomocą SPV Atlas, przyniosła w 2001 roku 2 mld euro. Jej zabezpieczenie stanowiły darowizny, jakie ministerstwo finansów spodziewało się w ciągu następnych siedmiu lat otrzymać z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Tę emisję zorganizowały BNP Paribas i Deutsche Bank wraz z dwoma instytucjami greckimi – EFG Eurobank oraz National Bank of Greece.
Po przejęciu w 2004 roku władzy przez rząd konserwatywny Eurostat przeprowadził badanie greckich danych statystycznych. – Zadawano wówczas pytania o aktywa pozabilansowe. Niemożliwe, żeby nie wiedzieli o tych transakcjach – mówi były urzędnik państwowego biura rachunkowości.
Ostatnie takie posunięcie podjął George Alogoskoufis, następca Nikosa Christodoulakisa na stanowisku ministra finansów, który – z pomocą inwestycyjnego oddziału Citi – organizował emisję sekurytyzacyjną, zabezpieczoną sięgającymi 5 mld euro zaległościami podatkowymi wobec greckiego rządu. – Nic z tego nie wyszło. Komisja Europejska stwierdziła, że to jednorazowa redukcja deficytu i że nie powinniśmy tego robić. No to nie zrobiliśmy – wspomina George Alogoskoufis.