Popyt na franka jest taki duży, że Szwajcarski Bank Centralny zaniechał interwencji przeciwko umocnieniu swojej waluty, a takie działania prowadził od dawna. W ostatnich dniach po poświęceniu kilku miliardów franku Szwajcarzy poddali się co dzisiaj doprowadziło do historycznej przeceny euro wobec CHF. Podobne reakcje widać również w notowaniach japońskiego jena. JPY od dwóch dni silnie zyskuje wobec USD i szczególnie euro. Na rynku mówi się, że inwestorzy traktują w obecnej sytuacji jena jako walutę przetrwania obecnych perturbacji finansowych. Jen przejął rolę euro z poprzedniego okresu.

Aprecjacja jena i franka przypomina sytuację z przełomu 2008/2009 i z lutego 2009. Upadek amerykańskich i brytyjskich banków wymusiły na inwestorach przetasowania w portfelach inwestycyjnych na ogromną skalę, w efekcie czego CHF, ale też USD i JPY zyskiwały na wartości.

O tym, że to druga noga kryzysu przekonuje mnie również zachowanie złota. Kurs żółtego metalu zyskuje na wartości w ponadprzeciętnym tempie (właśnie dochodzimy do 1200 USD za uncję), a to dziwne w sytuacji kiedy dolar równie silnie zyskuje na wartości. W „normalnych czasach” takie zjawisko nie jest możliwe do zaistnienia. Jedynie obawy inwestorów, że wkrótce nastąpi głęboką przeceną na rynkach finansowych, uzasadniają takie nienormalne relacje: wzrost złota i umocnienie dolara.

I w końcu takie silne osłabienie złotego. Codziennie nasza waluta traci wobec euro 10 groszy. To przecena porównywalna do tej, którą mieliśmy w lutym 2009. Techniczne poziomy wsparcia i oporu na PLN działają jedynie chwilowo i w momencie najwyższej płynności (sesja europejska). Przy płytszym rynku, po zamknięciu rynków europejskich praktycznie brakuje popytu na PLN. Rynek jest płytki co jednak nie odstrasza od wyprzedaży złotego. Kapitał portfelowy, który napłynął na nasz rynek w ostatnich trzech kwartałach 2009 w tej chwili panicznie ucieka, a zagraniczne instytucje finansowe, które do tej pory oczekiwały umocnienia PLN i rekomendowały zakup naszych aktywów już zmieniły lub są na etapie zmian swoich rekomendacji i prognoz.

Reklama

Polska znowu jest ofiarą własnego sukcesu. „Zielona wyspa” sprawiła, że do Polski w trzech ostatnich kwartałach 2009 napłynęło ponad 17 mld USD, podczas gdy w Rosji zainwestowano 11,6 mld USD, w Czechach tylko 5,6 mld USD, a z Węgier nastąpił odpływ. To oznacza, że w tej chwili, kiedy na rynkach rządzi lub zacznie rządzić strach, a panikę już widać, z Polski ucieknie/ucieka najwięcej kapitału zagranicznego. Złoty, ponownie będzie walutą, która straci najbardziej.

Czarnego obrazu dla rynku złotego dopełniają nie tyle coraz silniejsze spadki na amerykańskich giełdach, co zamieszki w Grecji po uchwaleniu przez parlament ustaw oszczędnościowych. To przypomina wojnę domową, wiec czy w takiej sytuacji pomoc finansowa dla Grecji ma jakikolwiek sens?

W momencie pisania tego komentarza złoty osłabił się o 6 groszy do euro i 20 groszy do dolara. Kurs EURUSD spadł o 300 pips, to rekord, podobnie jak i dzienna deprecjacja złotego. Zapomnijmy, że to tylko korekta. To paniczna wyprzedaż. Oby zakończyło się tylko na 4,40 (EURPLN)