Wczorajsza niewielka korekta w trendzie wzrostowym na rynku złota wynikła z euforycznego przyjęcia wiadomości o mobilizacji kasy dla ratowania chorych systemów ekonomicznych Europy. Optymizmu starczyło na jeden dzień, bowiem decyzja ministrów Eurolandu nie rozwiązuje żadnego problemu, a odsuwa problem w czasie. Chore systemy socjalne będą dalej funkcjonować, a wzburzony lud powróci do domów. Politycy zmietli po dywan i mają chwilę wytchnienia, a nawet mogą liczyć na kolejną reelekcję.

Nie dało się nabrać na takie posunięcie złoto. W ciągu dzisiejszego dnia, do chwili obecnej, jego cena skoczyła o kilkanaście dolarów i sięgnęła 1222,15 dolarów za uncję.

Złoto nabywają nie tylko jubilerzy lecz również inwestorzy, także ci, którzy inwestują poprzez fundusze złota notowane na giełdach. Największy z nich SPDR Gold Trust dokonał ostatnio dużych zakupów i posiada już ponad 1192 tony złota o wartości 45,8 mld dolarów.

Gorączka złota uderzyła również na polski rynek – sklep w Mennicy Polskiej pracował na pełnych obrotach.
Dotychczasowa ujemna korelacja między złotem i dolarem została zachwiana. Tak bywało również wcześniej, podczas dużych zawirowań na rynkach finansowych. Złoto osiąga rekordowe wyceny zarówno w dolarze, jak również w euro. A przecież od grudnia dolar zyskał aż 15 proc. wobec waluty europejskiej.

Reklama

Kto kupuje złoto nie wierzy walutom, papierom wartościowym, systemom finansowym, ekonomistom, politykom. Złota nikt nie zamiecie po dywan.