Dekret ma zacząć działać już w czwartek, ale aby mógł dalej obowiązywać, musi być ratyfikowany przez parlament w głosowaniu 22 czerwca. Mniejszościowy rząd socjalistyczny musi przekonać do tego partie opozycyjne. Zdaniem analityków opozycja zaaprobuje dekret mimo niedawno wyrażanego sceptycyzmu.

Reforma wprowadzana na mocy dekretu ma "poprawić stabilność zatrudnienia i zredukować jego niepewność" - wyjaśniła pani de la Vega. Stopa bezrobocia w Hiszpanii, przekraczająca 20 procent, jest najwyższa w krajach OECD.

Celem reformy jest uelastycznienie hiszpańskiego rynku pracy, na którym problemem są m.in. duże koszty zwalniania pracowników. Zwalniany otrzymuje odprawę w wysokości 45 dniówek za każdy rok, który przepracował w firmie, a równocześnie zaczyna otrzymywać zasiłek z budżetu państwa.

Na zmiany nie godzą się największe hiszpańskie centrale związkowe - CC.OO. i UGT, które wezwały we wtorek do strajku generalnego 29 września w proteście przeciwko reformie rynku pracy. Od czasu wprowadzenia w Hiszpanii demokracji było w tym kraju tylko 6 strajków generalnych.

Reklama

Zdaniem związkowców reforma faworyzuje pracodawców.