Gazociąg Północny budowany na dnie Bałtyku z Rosji do Niemiec przez konsorcjum Nord Stream ma zacząć pompować gaz pod koniec 2011 roku. Rura będzie przebiegała przez wody terytorialne bądź wyłączne strefy ekonomiczne Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec. Wszystkie te kraje wyraziły już zgodę na ułożenie gazociągu.

Jak wyjaśnił w czwartek prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, inwestor wkopie rurę na postulowanym przez Polskę odcinku, jeśli zdecyduje tak niemiecki urząd w Hamburgu; inny ok. 20-kilmometrowy odcinek gazociągu - na podstawie decyzji innego urzędu - zostanie wkopany. "Widzę upór lokalnych władz niemieckich w tej sprawie i nie rozumiem go" - zaznaczył Siergiej.

Federalny minister transportu i budownictwa Peter Ramsauer powiedział PAP po czwartkowym spotkaniu m.in. z ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem, że poprosi o "przedstawienie sytuacji" niemieckie urzędy, a potem zajmie stanowisko.

"Pozostawienie rury na dnie spowoduje, że będziemy limitowani maksymalnym zanurzeniem statku na poziomie 13,5 metra i tylko takie jednostki będą mogły wpływać do Świnoujścia. W ten sposób odetniemy sobie drogę dla większych statków." - podkreślał szef polskich portów. A port w Świnoujściu chce się rozwijać i ok. 2020 roku przyjmować statki o zanurzeniu 14,5 metra.

Reklama

Siergiej wyjaśnił, że Bałtyk jest morzem płytkim i żeby do niego dopłynąć, trzeba przejść przez cieśniny duńskie, gdzie maksymalne zanurzenie statku wynosi ok. 15 metrów. "Mamy, więc +sufit+ 15 metrów zanurzenia i mamy obecne warunki 13, 2 metra zanurzenia w Świnoujściu, ale porty się pogłębiają i my też chcemy zwiększać zanurzenie dla statków do 14,5 metra" - wyjaśnił.

Pytany przez PAP, czy pozostawienie bałtyckiej rury na dnie będzie przeszkadzało gazowcom, gdy w 2014 roku zacznie działać terminal na gaz skroplony LNG w Świnoujściu, odparł: "gazowce w każdym przypadku będą swobodnie wpływały". Mają one bowiem zanurzenie na poziomie 12,5 metra.

Siergiej podkreślił, że tę kwestię trzeba rozważać w perspektywie następnych 50-100 lat. "Spółka Nord Steram ani razu nie odpowiedziała na pytanie, co się stanie z rurociągiem po 50 latach. Są dwa scenariusze: albo go ktoś usunie, albo oceni, że jest to nieopłacalne i pozostawi go na dnie.

Jak zapewnił PAP minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, jego resort nie tylko popiera port w tej sprawie, ale podejmuje własne działania, "aby nie dopuścić do zamknięcia perspektywy rozwojowej zespołu portowego Szczecin i Świnoujście.

"Nie można powodować sztucznych barier, które utrudnią żeglugę i stworzą zagrożenie. Miały miejsce w przeszłości przypadki, że gazociąg został uszkodzony, a tu mamy zdefiniowaną kolizję toru wodnego i gazociągu" - podkreślił Grabarczyk. "Ta kolizja musi być rozwiązana w sposób gwarantujący bezpieczeństwo żeglugi. Musimy także brać bezpieczeństwo ekologiczne" - dodał.

W tym kontekście przytoczył katastrofę ekologiczną związaną z wyciekiem ropy w zatoce meksykańskiej. "Nie chcemy, żeby przy polskim i niemieckim brzegu dokonała się podobna katastrofa" - dodał.

Ponadto, jak przypomniał Grabarczyk, zgodnie z dyrektywą UE port w Świnoujściu będzie portem schronienia dla każdego statku, który znajdzie się w niebezpieczeństwie. "Wówczas nikt nie będzie zwracał uwagi na zanurzenie, tylko będzie podejmował działania zmierzające do ochrony ludzkiego życia" - zaznaczył. Polski minister ma nadzieję na porozumienie ze stroną niemiecką w tej kwestii.

Niemiecki minister transportu zapewnił, że ma "wielkie zrozumienie dla argumentacji strony polskiej".

"Poprosiłem właśnie o bardzo szczegółowe wyjaśnienie wszystkich kwestii i mam już pewne rozeznanie co do długofalowych planów związanych z portem w Świnoujściu" - powiedział PAP Ramsauer. "Zobowiązałem się do tego, że poproszę o dokładne przedstawienie sytuacji nasze urzędy i potem zobaczymy, jakie zajmiemy stanowisko" - dodał.