Jeżeli nie zrobimy tego, co powinniśmy, a więc nie będziemy podążać w kierunku energetyki niskoemisyjnej, to rzeczywiście może się tak zdarzyć. Niestety, jak wszyscy doskonale wiemy, nasza energetyka oparta jest na węglu kamiennym i brunatnym. Nie stawia nas to w korzystnej sytuacji. Żaden kraj w Unii Europejskiej nie jest bowiem aż tak uzależniony od węgla.
Po pierwsze – musimy postawić na oszczędność energii i efektywność. Ale to oczywiście nie załatwi wszystkiego. Będziemy również musieli zadbać o technologie nisko- i zeroemisyjne. Mam tu na myśli zarówno energetykę odnawialną, jak i energetykę atomową. Ale to dalej nie rozwiązuje naszych problemów.
Uważam, że węgiel jest naszym dobrem narodowym, o które powinniśmy dbać. Musimy nadal korzystać z tego surowca i angażować się w rozwój nowoczesnych technologii węglowych. Należy wnikliwie przyjrzeć się takim technologiom, jak choćby zgazowywanie węgla. Pozytywnie trzeba też podejść do technologii CCS związanej z wychwytem, transportem i składowaniem dwutlenku węgla. Na razie wielu podchodzi do tej technologii ze sceptycyzmem, nie wyszła ona bowiem poza fazę studialną i nie stosuje się jej na skalę przemysłową. Jednakże nie możemy na tym polu pozostawać bierni. Polska ze swą specyfiką i uzależnieniem od węgla nie powinna – w zakresie deklaracji celu redukcyjnego – być zbyt gorliwa. Nie powinniśmy nadgorliwie podchodzić do zapisów regulujących redukcję emisji gazów cieplarnianych Unii Europejskiej. Powinniśmy podchodzić do tych kwestii niezwykle ostrożnie, gdyż byłoby bardzo trudno wytłumaczyć społeczeństwu polskiemu spowolnienie rozwoju gospodarczego spowodowane nazbyt ambitnymi celami redukcyjnymi.
Wspomniał pan o technologii CCS, która pozostaje technologią przyszłości. A my nie mamy czasu, potrzebujemy rozwiązań już teraz.
Reklama
Zgadza się, tak właśnie jest. Jeżeli chodzi o wychwyt, transport i składowanie dwutlenku węgla, to obecnie nie można mówić o ekonomicznej opłacalności takiego przedsięwzięcia. Ale przecież zawsze jest tak, że kiedy mamy do czynienia z nową technologią, to jest ona dużo droższa aniżeli technologie już stosowane. Rzeczywiście martwi mnie brak czasu, zgadzam się, że nie możemy spokojnie czekać, aż inni rozwiążą za nas te wszystkie kwestie. Dlatego też sami powinniśmy podejmować działania w tym obszarze.
Ministerstwo Środowiska próbuje współfinansować różne projekty badawcze. Namawiam resort energetyki, żeby realizował przedsięwzięcia, które dadzą odpowiedzi na pytania związane z technologią CCS. Trzeba sprawdzić, jakie będą koszty takich instalacji i wiele innych kwestii. Na razie mówimy o pewnej abstrakcji, o czymś, czego sami nie przetestowaliśmy. Istotne jest, byśmy sami zaczęli działać, przeprowadzać eksperymenty. Jeżeli będziemy tylko biadolić, to nie posuniemy się ani krok naprzód.
Energetyka wykazuje duże chęci, czy też sceptycznie podchodzi do tych propozycji?
Obawiam się, że obecnie energetyka dopiero zaczyna rozumieć, że od tych wszystkich problemów nie ma ucieczki. Na spotkaniu z przedstawicielami największych elektrowni zawodowych w Polsce powiedziałem, że przecież z Unii Europejskiej nie wystąpimy i prawa unijnego też nie zmienimy. Nie można również liczyć na to, że zmieni się optyka Unii w zakresie globalnego ocieplenia.
Priorytety pozostaną więc takie same. I bierny opór ze strony polskiej energetyki byłby zgubny. To prawda, że do końca 2012 roku mamy parasol ochronny w postaci darmowych przydziałów uprawnień do emisji. Prawdą jest również to, że dzięki umiejętnościom negocjacyjnym premiera mamy „miękkie lądowanie” do roku 2018. Jednak trzeba pamiętać o tym, że nieuchronnie zbliża się moment, kiedy będziemy musieli nabywać uprawnienia do emisji na wolnym rynku. Nie wiadomo, jaki będzie wówczas koszt tych uprawnień. Natomiast wiadomo, że ich cena będzie rosła.
Apeluję więc, a bez mała błagam energetyków: weźmy się już teraz do roboty! Jeżeli bowiem zabierzemy się do niej za pięć lat, to może już być za późno. I taniej będzie nam kupować prąd z zagranicy.
Pewnie będzie dominować podejście w stylu „poczekamy, zobaczymy”.
Będziemy obserwować to, co będzie się działo w energetyce. To zresztą problem i wyzwanie dla całego rządu, nie tylko dla ministra środowiska. Jeżeli będziemy widzieli, że rady nadzorcze i zarządy spółek energetycznych wychodzą z założenia, że po nich choćby potop – wówczas z pewnością spotka się to z naszą zdecydowaną reakcją. Ale przecież to są przedsiębiorcy i potrafią liczyć. Wierzę, że zachowają zdrowy rozsądek.
A my ze swej strony będziemy prowadzić rachunek dotyczący redukcji naszych emisji, bo to się z pewnością nie skończy na dwudziestu procentach. To pójdzie dalej. Przykładowo gospodarka brytyjska ma cele redukcyjne rzędu osiemdziesięciu procent! Widać więc, w jakim kierunku to zmierza. Dostępnymi dla mnie narzędziami będę wspierał inicjatywy zmierzające do redukcji emisji polskiej energetyki i przemysłu. Mam tu na myśli działania zmierzające do zwiększenia efektywności energetycznej odbiorcy energii, energetykę odnawialnych źródeł energii, nowe technologie czystego węgla i badania dotyczące CCS.
Czy Unia Europejska nie strzela sobie przypadkiem bramki samobójczej? Jeżeli w tę walkę z globalnym ociepleniem nie włączą się gospodarki Stanów Zjednoczonych, Chin czy Indii, to osamotniona Europa sama skaże się na porażkę.
Nie sądzę, by Europa zrobiła cokolwiek ponad to, do czego już się zobowiązała. Jeżeli mówimy o potrzebie redukcji emisji gazów cieplarnianych, to istnieje coś takiego, jak porównywalne wysiłki. Nie jest tak, że Europa niejako na własne życzenie będzie chciała tracić konkurencyjność na rzecz tych gospodarek, które nie zrobią niczego w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Europa chce przyjąć pozycję lidera, zamierza dać innym dobry przykład. Jednak, kiedy inni nie podejmą żadnych działań, to wówczas w Unii Europejskiej usiądą i zastanowią się nad tym, co dalej robić. Odmowa innych głównych graczy, a zwłaszcza Chin, USA i Indii dołączenia w pełni do wysiłków światowej społeczności w walce z globalnym ociepleniem, byłaby porażką. Mam nadzieję, że tak się nie stanie.
W procesie dostosowania polskiego przemysłu do wymagań związanych z ochroną klimatu decydujące będą rozwiązania o charakterze innowacyjnym. Jednak z tą innowacyjnością nie jest u nas chyba zbyt dobrze?
Uważam, że w pewnych obszarach możemy i powinniśmy stać się liderem. Wszelkiego rodzaju technologie dotyczące czystego węgla powinny się stać naszą specjalnością. Jeżeli tu skoncentrujemy środki, to możemy wyrosnąć na liczącego się eksportera tych technologii. Zresztą przyznam, że jak patrzę na to, jakie budujemy biogazownie czy oczyszczalnie ścieków, to myślę, że to, czego nam naprawdę brakuje – to możliwości pokazania światu, jacy jesteśmy dobrzy. Naprawdę! Dlatego warto, by być obecnym na wszelkich prestiżowych targach, imprezach.