Dług Portugalii wynosi 82 proc. PKB i należy do najwyższych w strefie euro. Dzięki wsparciu EBC rentowność portugalskich obligacji wczoraj spadła. Również wczoraj zapewniano, że na razie nie ma mowy o bailoucie dla Lizbony. – Nie ma dyskusji na ten temat i w tej chwili nie jest to przewidywane ani wobec Portugalii, ani wobec jakiegokolwiek innego państwa członkowskiego – powiedział rzecznik KE Amadeu Altafaj. Zareagował w ten sposób na doniesienia mediów, według których Niemcy, Francja i inne państwa naciskają na Portugalię, by skorzystała ze specjalnie utworzonego funduszu stabilizacji strefy euro.
Władze Niemiec zdecydowanie odrzuciły wczoraj pogłoski na temat rzekomych nacisków. – Nie wywieramy na nikogo nacisku, ale bronimy euro – powiedział minister finansów Wolfgang Schaeuble. Rzecznik kanclerz Angeli Merkel Christoph Steegmans oświadczył: „Żadnego nacisku ze strony Niemiec na obojętnie jaki kraj nie było w przeszłości, nie ma obecnie i nie będzie w przyszłości”.
Jak pisze Reuters, nieformalne rozmowy w sprawie pomocy UE dla Portugalii już się rozpoczęły. Tym razem Paryż i Berlin mają nadzieję, że szybkie ustalenie warunków pomocy dla Portugalii zapobiegnie gwałtownej zwyżce rentowności obligacji Hiszpanii. To czwarta co do wielkości gospodarka strefy euro, której uratowanie wymagałoby setek miliardów euro pomocy.
Agencja – powołując się na swoje źródła – podaje, że na pomoc dla Portugalii potrzeba od 60 do 80 mld euro. Lizbona obawia się jednak, że ceną będzie narzucenie krajowi drastycznego planu oszczędnościowego podobnego do tego, jaki Portugalczykom narzucił MFW w 1977 i 1983 roku.
Reklama