Portugalia może jeszcze uniknąć surowych warunków programu ratunkowego Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej. Wszystko dzięki swojej byłej kolonii, Brazylii. Prezydent tego kraju Dilma Rousseff obiecała w czasie zakończonej wczoraj wizyty w Lizbonie, że jej rząd rozważy zakup portugalskich obligacji.
– Brazylia może pomóc Portugalii, tak jak w przeszłości Portugalia pomagała Brazylii – zapewniła Rousseff.

>>> Czytaj też: Portugalia, nowy bankrut UE, może dostać nawet 75 mld euro

Poprzedni prezydent Brazylii, niezwykle popularny Luiz Inacio Lula da Silva, który w tym tygodniu także był w Lizbonie, przestrzega przed pomocą MFW. – Interwencja funduszu zawsze powodowała więcej nowych problemów, niż ich rozwiązywała – uważa Lula.
Reklama

Siódma gospodarka świata

W przeciwieństwie do Portugalii Brazylia rozwija się bardzo szybko. W zeszłym roku kraj wyprzedził Włochy, stając się siódmą co do wielkości gospodarką świata. Brazylijski bank centralny zgromadził olbrzymie rezerwy walutowe wartości 300 mld dolarów. W zeszłym roku kraj utworzył także specjalny fundusz inwestycyjny zasilany z dochodów z eksportu ropy (5 mld dolarów rocznie).

>>> Czytaj również: Portugalia i Grecja tracą wiarygodność. S&P ostro tnie ratingi

Brazylijskie prawo zabrania inwestowania środków publicznych w obligacje krajów, które nie mają najwyższego ratingu wiarygodności kredytowej (AAA), jednak – zdaniem pani prezydent – tę przeszkodę można ominąć. Jeśli rząd udzieli syndykatowi czołowych brazylijskich banków państwowych gwarancji na zakup portugalskich obligacji, mogą one kupić papiery skarbowe bezpośrednio od portugalskich władz. Taka inwestycja mogłaby się okazać dla nich opłacalna, nawet jeśli oprocentowanie obligacji byłoby niższe niż plan ratunkowy Unii Europejskiej i MFW. Ten ostatni pakiet z pewnością byłby bowiem udzielony na trudnych warunkach. Rok temu Grecja musiała się pogodzić z pożyczką oprocentowaną aż na 6 proc. (później obniżono ją do 5 proc.), zaś w listopadzie Irlandia otrzymała pakiet pomocowy oprocentowany aż na 7 proc.

Dług: 85 proc. PKB

Aby uratować Portugalię, Brazylijczycy musieliby działać bardzo szybko. Już w kwietniu Lizbona musi sprzedać na rynku obligacje o wartości 4,5 mld euro, a w czerwcu – kolejne 4,96 mld euro. Tymczasem ich rentowność po raz kolejny pobiła rekord, dochodząc do 8,02 proc. Przy takich stawkach władze w Lizbonie nigdy nie będą w stanie spłacić swoich zobowiązań.

>>> Polecamy: Polska też się zrzuci na długi Portugalii

Rosnąca rentowność to m.in. wynik obniżenia we wtorek przez Standard & Poor’s ratingu wiarygodności kredytowej Portugalii. Amerykańscy analitycy wskazują, że zgodnie z nowymi zasadami Europejskiego Funduszu Stabilizacyjnego, które mają obowiązywać od 2013 roku, w razie bankructwa kraju najpierw spłaceni będą państwowi wierzyciele, a dopiero później prywatni właściciele obligacji. Dług Portugalii w tym roku przekroczy 85 proc. PKB. Większość ekonomistów uważa, że kraj nie będzie w stanie spłacić tych zobowiązań, bo jego gospodarka rozwija się zbyt wolno (przez ostatnie 10 lat średnio o 1 proc.) i nie jest w stanie wygenerować wystarczających dochodów podatkowych.

Nie tylko Brazylia

Brazylia nie jest jedyną byłą kolonią portugalską, która może przyjść z pomocą swojej dawnej ojczyźnie. Tak przynajmniej spekulowały wczoraj media w Lizbonie. Pomocną dłoń może także wyciągnąć chińska autonomiczna prowincja Makau, jeden z największych ośrodków gier hazardowych na świecie. Z kolei należąca od początku XVI wieku do Portugalczyków Goa jest dziś najbogatszym stanem Indii. Rosnące możliwości finansowe ma nawet Angola dzięki szybkiemu rozwojowi, eksportowi ropy i gazu oraz bogatym złożom diamentów. Kraj ogłosił niepodległość dopiero w 1975 roku.