Początek notowań na warszawskiej giełdzie był umiarkowanie pesymistyczny. Główne indeksy traciły na otwarciu po około 0,2 proc. W ciągu pierwszej godziny handlu bykom udało się na chwilę doprowadzić do wyjścia nieznacznie powyżej poziomu środowego zamknięcia. Radość trwała jednak krótko. Napór podaży trudno było powstrzymać. Około godziny 13.00 wskaźnik naszych największych spółek tracił już ponad 0,5 proc. Nienajlepsze nastroje pogorszyły się po fatalnych danych z niemieckiej gospodarki. W marcu zanotowano tam 4 proc. spadek zamówień w przemyśle, podczas gdy spodziewano się ich niewielkiego wzrostu. W porównaniu do marca ubiegłego roku zamówienia były wyższe o 8,4 proc., jednak ich dynamika była mocno rozczarowująca po marcowej zwyżce o 21,1 proc. Po tej zaskakującej informacji byki starały się otrząsnąć i zmniejszyć nieco skalę spadku indeksów. Szło to jednak opornie, a kilkadziesiąt minut później szanse na poprawę zniweczyły dane zza oceanu. Okazało się, że liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 474 tys. Była więc o 64 tys. większa niż się spodziewano i o 43 tys. wyższa niż w poprzednim tygodniu. Na rynku pracy w Stanach Zjednoczonych wciąż nie widać sygnałów poprawy.

Liderami spadków na naszym parkiecie były spółki surowcowe. Początkowo najmocniej cierpiały papiery Lotosu. Do południa skala zniżki zwiększyła się z 1 do 3 proc., później jednak strata została ograniczona do 1,5 proc. Podaż przycisnęła za to akcje PKN Orlen, które traciły po południu 3 proc. i KGHM. Akcje miedziowego kombinatu przeceniane były o prawie 4 proc. Wielkiej chęci do wyprzedaży nie było widać w przypadku pozostałych blue chipów. Po ponad 1,5 proc. w dół szły jedynie walory Getinu i PBG, po około 1 proc. spadały papiery Bogdanki i TVN.

Rano na głównych giełdach europejskich widoczna była chęć odreagowania środowych mocnych spadków. Indeksy nad kreską przebywały jednak tylko do południa. Dane z niemieckiego przemysłu odebrały bykom argumenty. Indeks we Frankfurcie w najgorszym momencie tracił ponad 1 proc. Także w Paryżu zniżka przekroczyła 1 proc. Jedynie w Londynie sięgała 0,7 proc. Spośród pozostałych parkietów najgorzej radziły sobie Ryga i Moskwa, gdzie spadki sięgały 2 proc. W przypadku większości pozostałych giełd zniżki nie były zbyt duże i nie przekraczały kilku dziesiątych procent.

Handel na Wall Street zaczął się od spadków sięgających 0,5-0,6 proc. Gdy okazało się, że amerykańscy inwestorzy nie są skłonni do nerwowego pozbywania się akcji i skala zniżki nieco się z czasem zmniejszyła, nastroje na europejskich parkietach nieznacznie się poprawiły. Ostatecznie nasz indeks największych spółek stracił 0,68 proc., WIG spadł o 0,56 proc., mWIG40 o 0,26 proc., a sWIG80 o 0,23 proc. Obroty wyniosły prawie 1,2 mld zł.

Reklama