Mamy ogólniki, ale z dwiema ważnymi informacjami. Pierwsza to taka, że na pewno pieniędzy znowu strefa euro zgromadziła dosyć, żeby Grecję ratować od niewypłacalności takiej technicznej. Natomiast jednocześnie z deklaracją, że jednak najwyraźniej wszystko będzie zmierzało w stronę ogłoszenia niewypłacalności Grecji.

Jeśli się mówi, że sektor prywatny ma się włączyć do akcji wspomagania Grecji, to oznacza to tak naprawdę, że część greckich długów zostanie w ten czy inny sposób umorzona. Prawdopodobnie agencje ratingowe nie przyjmą tego, uznają, że każde tego typu działanie oznacza niewypłacalność.

Niewykluczone, że jednak uczestnicy rynku uznają, że stało się coś, co tak naprawdę stać się musiało i że z tego nie będzie jakiejś wielkiej paniki. Nasza giełda jutro zachowa się pewnie tak, jak będą spływały komentarze ze Stanów Zjednoczonych i jak się zachowają giełdy na Dalekim Wschodzie. Myślę, że to nie będzie entuzjastycznie przyjęte przez giełdy, ale nie sądzę, żeby stała się jakaś katastrofa, obstawiałbym lekko ujemny efekt.

>>> Czytaj też: Decyzja zapadła: Grecja dostanie 109 mld euro, na razie nie zbankrutuje

Reklama