Lepsze i gorsze prognozy zysków
W przeciwieństwie do wycen całego sektora ropy naftowej, na poziomie pojedynczych spółek w wielu przypadkach prognozy EPS są korygowane w dół (patrz pierwszy wykres).
Przyznaję, że nie spodziewałem się spadku prognozowanych zysków na tak szeroką skalę – szczególnie biorąc pod uwagę niemal 20-proc. wzrost ceny ropy w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Nie angażowałbym się w żadną spółkę, która właśnie obniża prognozy, ponieważ inwestorzy doskonale wiedzą, że coś jest nie tak z jej modelem biznesowym.
>>> Zobacz też: Rynek ropy naftowej to gra o sumie zerowej. Zachód jest skazany na klęskę
Jak wybierałem potencjalne cele inwestycyjne
Kiedy analizuję spółki, często łączę cenę do wartości księgowej ze zwrotem z kapitału (ROE). Na wykresie punktowym (drugi wykres) widać, jaki zwrot oferują inwestorom poszczególne spółki energetyczne.
Aby to jeszcze lepiej zilustrować, nakreśliłem linię, która wyznacza zwrot z kapitału rzędu 8 proc. Jeżeli zapłacę dwa razy wartość księgową, spółka powinna zwrócić dwa razy większy zysk. Zatem cena do wartości księgowej rzędu 2 jest równoznaczna z ROE na poziomie 16 proc. itd.
Czerwona linia mówi mi również, że wyceny niektórych spółek (np. Oil Search i Range Resources) są zbyt wysokie – ich szacowany zwrot w przyszłym roku nie kompensuje obecnego poziomu ceny do wartości księgowej. Oczywiście, spółki te mogą być w trakcie realizacji perspektywicznych projektów, jednak na potrzeby niniejszej analizy przyjmujemy horyzont do końca 2013 r.
>>> Zobacz też: Akcyza na węgiel - największy bubel podatkowy ostatnich lat
Spółki znajdujące się powyżej linii mają szanse wygenerować ROE na poziomie 8 proc.
Ta strategia nie jest jednak pozbawiona ryzyka. Ceny ropy cechują się dużą zmiennością, a projekty poszukiwawcze często kończą się rozczarowaniem. Inwestorzy angażujący się w spółki poszukiwawczo-wydobywcze muszą liczyć się z ryzykiem znacznych spadków kursów w obliczu spadku cen ropy lub niepowodzenia przedsięwzięć poszukiwawczych.