O poranku nastroje były jednak bardziej stonowane. Główny winowajca pozostaje niezmienny i to oczywiście Madryt. Opisywanie problemów Hiszpanii było jednak o tyle zaskakujące, że oprocentowanie obligacji tego kraju dzisiaj spadało, podobnie zresztą jak to miało miejsce w piątek. Gorzej radził sobie rynek akcji na półwyspie Iberyjskim, ale on sam nie może przecież ciążyć całej Europie, razem z GPW. Tym niemniej nastroje do momentu publikacji danych z Niemiec nie prezentowały się najlepiej.

Instytut ekonomiczny Ifo poinformował, że jego indeks nastrojów gospodarczych wzrósł w marcu do poziomu 109,8 wobec oczekiwań stagnacji na poziomie 109,6. Nawet sama stabilizacja wskaźnika byłaby niezłym wyczynem w obliczu gorszych odczytów wstpnzch wskaźników PMI, a zwyżka musiała odbić się pozytywnym echem na parkietach. Do tego ekonomista niemieckiego instytutu powiedział, że recesja w głównej gospodarce Europy może zostać uniknięta, a przedsiębiorcy na tyle przyzwyczaili się do kryzysu zadłużenia, że już nie zwracają na niego większej uwagi.

O tej samej porze poznaliśmy krajowe dane o sprzedaży detalicznej, które również były lepsze od prognoz. Sprzedaż wzrosła w lutym o 13,7%, a oczekiwano zwyżki o 9,9%. Rynek polski po danych zachowywał się nawet lepiej niż niemiecki DAX, co było przyjemną kontynuacja siły widzianej już popołudniem w piątek. Nie trwała jednak ona przez całą sesję i po południu na parkiecie zapanował marazm.

Na krajowych inwestorach nie zrobiły większego wrażenia słowa Bena Bernanke mówiącego, że „dalsza poprawa na rynku pracy będzie wymagać szybszego tempa wzrostu gospodarki USA”. Może to oznaczać przygotowywanie gruntu pod QE3, co spodobało się zagranicznym indeksom. Szkodzić nie mogła również poranna informacja z Financial Timesa, że Niemcy nie będą robiły przeszkód w równoczesnym funkcjonowaniu EFCF i ESM. Później potwierdziła to sama Angela Merkel.
Krajowe blue chipy późniejszego zewnętrznego entuzjazmu jednak już nie wykorzystały, do tego kłuły w oczy ekstremalnie niskie obroty i słabość małych spółek zgromadzonych w indeksie sWIG80, który ostatecznie tylko dzięki zaskakująco pozytywnej końcówce dzień zakończył zwyżką o 0,56%. WIG20 zamknął się wzrostem o 0,91% do poziomu 2305 pkt, z którego pokonaniem był spory problem w czasie regularnych notowań. Ponownie wróciliśmy więc powyżej 2300 pkt i ponownie brakuje wyraźnej aktywności byków. Niskie obroty i zbliżający się koniec kwartału może im jednak w krótkim terminie służyć.

Reklama