Ponad 1,5 mld zł wydamy na prezenty dla drugoklasistów.
Zaledwie miesiąc dzieli nas od rozpoczęcia sezonu Pierwszej Komunii Świętej. Drugoklasistów, którzy do niej przystąpią, będzie ok. 350 tys. Najwytrwalsi już szukają dla nich prezentów. Mijają się ze sobą głównie w drzwiach sklepów z biżuterią i elektroniką. Już bowiem wiadomo, że rowery, laptopy, quady i skutery są passe.
– Wypierają je tablety i smartfony, czyli przenośne urządzenia integrujące w sobie funkcje telefonu komórkowego i komputera. Obecnie, obok telewizorów, są to najchętniej kupowane produkty w naszych sklepach – tłumaczy Wioletta Batóg z Media Saturn Holding Polska. Duża w tym zasługa ostatniej premiery iPada. Poza tym spora część Polaków ma już w domu laptopa. Drugi jest w związku z tym niepotrzebny, więc szukają alternatywy. Robią prezent dziecku, a przy okazji także sobie.
Zdaniem ekspertów w tym roku padnie kolejny rekord, jeżeli chodzi o wartość komunijnych prezentów. Ich średnia cena może zbliżyć się do 1 tys. zł. Z badań porównywarki cen Ceneo.pl wynika, że już w ub.r. 6 proc. Polaków deklarowało wydanie na prezent więcej niż 1,5 tys. zł. Przyjmując, że średnio każdy drugoklasista dostanie w maju podarunki o łącznej wartości 5 tys. zł, wartość rynku przekroczy 1,5 mld zł.
Reklama
– Najtańszy tablet można kupić za 799 zł. Jednak najczęściej wybierane są te w cenie około 2 tys. zł. Podobnie jest ze smartfonami. Najprostszy kosztuje 300 zł, ale największą popularnością cieszą się urządzenia za 1200 – 2000 zł – tłumaczy Wioletta Batóg.
Jak widać, na elektronicznych gadżetach nie oszczędzamy. Ale gdy przychodzi nam kupić medalik czy krzyżyk, mający pełnić funkcję symbolu Pierwszej Komunii, szukamy oszczędności. Już dziś w lombardach ustawiają się kolejki chętnych po precjoza z drugiej ręki. – Mnóstwo klientów o nie pyta – mówi pracownik lombardu Europa z Wrocławia.
– To ze względu na ceny używanych medalików czy krzyżyków, które są o połowę niższe niż w sklepie jubilerskim. Do tego oferowane przez nas produkty są czyszczone i polerowane, w związku z tym nie widać na nich oznak używania – dodaje przedstawiciel lombardu Artar w Warszawie.