Rozpoczęcie handlu było względnie neutralne, ale bardzo szybko europejskie indeksy rozpoczęły osuwanie w kierunku południowym. Teoretycznie pomagać powinien ostatni dzień miesiąca, ale jutro jest wolne nie tylko w Polsce, ale również we Francji czy Niemczech, więc brakowało chętnych do zakupu akcji przed pierwszym dniem maja. W Warszawie sytuacja była zwielokrotniona przez obecność aż dwóch dni wolnych w tym tygodniu. Oczekiwano więc marazmu z mniejszym obrotem i przez większą część dnia właśnie taki obraz rysował się na parkiecie. Co interesujące WIG20 wcale nie chciał w pełni uczestniczyć w zewnętrznym pesymizmie i szukał własnej drogi, która bardziej dążyła do zatrzymania zeszłotygodniowych wzrostów niż ich negacji.

Gorsze nastroje próbowano tłumaczyć danymi z Hiszpanii, gdzie w I kw. PKB skurczyło się o 0,3% kw/kw, co oznaczało drugi spadkowy kwartał z rzędu, a więc techniczną recesję. Powszechnie oczekiwano nawet gorszego odczytu, więc dane bardziej mogły przypominać o europejskich problemach niż wywoływać spadki. Również informacja o obniżeniu przez agencję S&P ratingów hiszpańskich banków była oczekiwana, gdyż to standardowy ruch po redukcji ratingu samego kraju.

Po południu nastroje nieco się poprawiły w oczekiwano na otwarcie giełdy w Nowym Jorku, ale Amerykanie niespecjalnie chcieli tryskać optymizmem, gdy sesja na Wall Street już się rozpoczęła. Doprowadziło to do pogłębienia minimów na europejskich parkietach, gdzie pod szczególną presją był francuski CAC40. Jak widać rynek zawczasu dyskontuje przegraną Nicolasa Sarkozego w zbliżających się wielkimi krokami wyborach. Nieco przeszkadzały też amerykańskie dane, choć szczególnego ich wpływu nie było widać. Informacje o wydatkach i dochodach Amerykanów niewiele odbiegały od prognoz, więc reakcji na nie praktycznie nie było. Zdecydowanie gorzej zaprezentował się indeks Chicago PMI, który spadł do 56,2 pkt, czyli minimum z 29 miesięcy. Dotychczas okręg Chicago ze względu na silny sektor samochodowy wyróżniał się pozytywnie dla tle całego kraju. Dzisiaj dołączył do obserwowanej gdzie indziej słabości, co źle rokuje jutrzejszemu ogólnokrajowemu odczytowi indeksu ISM dla przemysłu. Warszawa jednak nie poddała się negatywnym zewnętrznym wpływom i odważnie zamknęła się zniżką zaledwie o 0,17%, podczas gdy DAX zniżkował o 0,5%, a indeksy południa kontynentu o ponad 1%. Gdyby obserwowana dzisiaj siła przedłużyła się na przyszły, już normalny tydzień, to na GPW będzie można spojrzeć pozytywnym okiem. Dzisiaj jednak, gdy obroty na szerokim rynku sięgnęły zaledwie 500 mln złotych, do zmian indeksów podchodzić należy z lekką rezerwą.



Reklama