Zapewniła, że chce dobrze i intensywnie współpracować z nowym prezydentem Francji, którego przyjmie w Berlinie "z otwartymi ramionami".

"My w Niemczech, w tym ja osobiście, jesteśmy zdania, że pakt fiskalny nie jest do negocjacji. Został uzgodniony i podpisany przez 25 krajów UE oraz już ratyfikowany przez Grecję i Portugalię, a w Irlandii zostanie poddany pod referendum 31 maja" - przypomniała Merkel na konferencji prasowej w Berlinie

Według kanclerz w UE nie ma zwyczaju, by po wyborach - czy to w małym, czy w dużym kraju - otwierać dyskusję o przyjętych wcześniej uzgodnieniach. "W ten sposób nie moglibyśmy pracować w UE" - dodała Merkel.

Dodała, że gdyby dopuszczono możliwość renegocjacji paktu fiskalnego o wzmocnieniu dyscypliny budżetowej, to prawdopodobnie Grecja i pozostałe kraje objęte pakietami ratunkowymi eurolandu także zechciałyby renegocjować swoje programy reform. "Tak się nie da. Pakt fiskalny jest sprawą postanowioną" - powiedziała.

Reklama

Merkel przeciwna jest również kosztownym programom pobudzania wzrostu gospodarczego, finansowanym poprzez zaciąganie nowych długów. Jak podkreśliła, aby skutecznie walczyć z kryzysem, UE potrzebuje zarówno konsolidacji budżetu, jak i wzrostu gospodarczego. "Istotą dyskusji jest jednak to, czy znów potrzebujemy programów pobudzania koniunktury, sfinansowanych poprzez zaciąganie nowych długów, czy też potrzebujemy instrumentów nastawionych na trwałą poprawę sytuacji gospodarczej" - dodała.

"Jesteśmy w trakcie debaty, do której Francja ze swym nowym prezydentem wniesie swoje akcenty. Ale są to te dwie strony tego samego medalu: postęp jest możliwy tylko poprzez solidne finanse plus wzrost" - podkreśliła, odnosząc się do żądań Hollande'a, aby reguły dyscypliny budżetowej uzupełnić "paktem dla wzrostu gospodarczego".

Jej zdaniem wspieraniu wzrostu gospodarczego w UE mogą służyć takie działania, jak nakłady na innowacje i naukę, reformy strukturalne, wzmocnienie sektora małych i średnich przedsiębiorstw czy też inwestycje w połączenia szerokopasmowe i sieci energetyczne.

Niemiecka kanclerz, która podczas francuskiej kampanii wyborczej otwarcie popierała rywala Hollande'a, konserwatywnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, już w niedzielę wieczorem zadzwoniła do zwycięzcy wyborów. "Uzgodniliśmy, że będziemy dobrze i intensywnie współpracować i szybko się spotkamy" - powiedziała.

"Ze swej strony mogę powiedzieć, że Hollande będzie w Niemczech przyjęty z otwartymi ramionami" - dodała. "Francusko-niemiecka współpraca jest istotna dla Europy. Ponieważ chcemy sukcesu Europy, szybko rozpoczniemy tę intensywną współpracę" - oświadczyła Merkel.

Rząd Niemiec nadal odrzuca propozycję renegocjacji paktu fiskalnego, który ma wzmocnić dyscyplinę budżetową w krajach UE - oświadczył w poniedziałek również rzecznik rządu w Berlinie Steffen Seibert.

Renegocjacji paktu, podpisanego przez 25 z 27 państw unijnych, domagał się podczas kampanii wyborczej zwycięzca niedzielnych wyborów prezydenckich we Francji, socjalista Francois Hollande. Chce on również uzupełnienia reguł dyscypliny finansowej o "pakt dla wzrostu gospodarczego".

"Z naszego punktu widzenia renegocjacja nie jest możliwa" - oświadczył Seibert. Pytany o propozycję uzupełniającego paktu dla wzrostu rzecznik powiedział, że wzrost gospodarczy "zawsze jest drugim filarem europejskiej polityki walki z kryzysem".

Dodał jednak: "Nie chcemy pobudzać wzrostu poprzez zaciąganie nowych długów, ale poprzez reformy strukturalne".

Według Seiberta podczas rozmowy telefonicznej w niedzielę wieczorem kanclerz Angela Merkel zaprosiła Hollande'a do Berlina. Wizyta odbędzie się w najbliższych dniach, prawdopodobny jej termin to 15 maja. Tego dnia ma odbyć się w Paryżu inauguracja prezydentury Hollande'a.

"Jest całkowicie jasne, że dobra współpraca niemiecko-francuska będzie kontynuowana także przez kanclerz Merkel i prezydenta Hollande'a" - powiedział Seibert.

Także szef frakcji chadeckiej w Bundestagu Volker Kauder odrzucił w poniedziałek możliwość renegocjowania paktu fiskalnego, który - jak wskazał - został już ratyfikowany w niektórych krajach. "Myślę, że nie ma tu pola manewru" - powiedział.

"Nie można w Europie pracować tak, że gdy są nowe wybory, dotychczasowe uzgodnienia przestają obowiązywać. O tym nie rozmawiają między sobą poszczególne osoby, ale całe państwa" - zauważył Kauder.