Socket Resources GmbH łączy z Amber Gold jedno – produkt. Druga kusiła, pierwsza nadal kusi zyskami z inwestycji w złoto. Czym to się skończyło w przypadku Amber Gold, już wiemy.

Atmosfera wokół Socket Resources dopiero gęstnieje. Jak wynika z dokumentów, które ma DGP, spółka – wbrew temu, co oficjalnie twierdzi – nie posiada żadnych kopalni złota. Co więcej, obiekty w Gwinei, które wskazuje jako swoje, w ogóle nie istnieją. Socket Resources zarejestrowana jest w Szwajcarii, ale w Warszawie ma biuro operacyjne. Założona została przez obywateli Polski i już kilka miesięcy temu trafiła na 14. miejsce listy ostrzeżeń Komisji Nadzoru Finansowego.

KNF zarzuca jej wykonywanie czynności bankowych bez zezwolenia. Mówiąc wprost, istnieje prawdopodobieństwo, że to piramida finansowa. I jest ono coraz większe. Na swoich stronach internetowych firma namawia do inwestowania w złoto.

Ale nie w sztabki, monety czy kruszec pod inną postacią. Kusi tym, że wykładając co najmniej 30 tys. zł, można zostać skromnym, ale bogatym udziałowcem w kopalni złota należącej do spółki. Kopalnia jest w Gwinei. Tam też – jak wynika z oficjalnych materiałów przekazywanych klientom – Socket Resources posiada spółkę córkę zajmującą się rafinowaniem kruszcu. Tymczasem w Szwajcarii jedynym śladem po Socket Resources jest wpis do rejestru handlowego kantonu berneńskiego. Żadnego biura nie ma, a korespondencja trafia pod adres prywatnego mieszkania w Wörbhofen. Skromnie jak na firmę dysponującą 270 mln euro (i to niepochodzącymi z depozytów) oraz 45 proc. udziałów w West Africa SARL, która posiada dwie kopalnie złota o łącznej powierzchni 208 kilometrów kwadratowych. Rzekomo odsiewa się w nich nawet 2,5 kg złota dziennie.

Reklama

Zapytaliśmy o prawdziwość tej informacji Michaela Smitha – prezesa zarządu Anglo-African Minerals Plc, czyli spółki, która – jak się okazuje – jest właścicielką wszystkich udziałów w West Africa SARL. Z informacji i dokumentów, które nam przesłał, wynika, że West Africa miała jedynie licencję na poszukiwanie złota i małą płucznię na rzece. Ale nigdy nie dysponowała żadnymi czynnymi kopalniami.

Co więcej, Smith zwraca uwagę, że ani Anglo-African Minerals Plc, ani żadna inna z powiązanych z nią spółek nie dokonały na terenach wskazywanych przez Socket Resources wierceń, które pozwoliłyby ocenić zawartość kruszcu w tamtejszych skałach. Innymi słowy, Socket Resources nie tylko nie ma rzekomych udziałów w kopalniach. De facto nie istnieją nawet kopalnie, które wymienia. Wielomilionowy majątek spółki najpewniej również nie istnieje. Przepisy kantonu berneńskiego mówią jasno, że każda spółka zatrudniająca powyżej dziesięciu pracowników i mająca roczne przychody powyżej 20 mln franków obowiązkowo musi przechodzić audyt.

W przypadku Socket Resources nic takiego nigdy nie miało miejsca. Trudno w tej sytuacji pocieszać inwestorów, którzy zaufali firmie. Jeżeli nie będzie chciała wypłacić obiecanych im w umowach kwot czy nawet wpłaconego kapitału, będą mogli wystąpić o to do polskiego sądu. Tyle że piramidy finansowe mają to do siebie, że gdy się walą, to właściciwie nic po nich nie zostaje.