Komisarz jako "nieforunną" w czasie ocenia inną propozycję, która będzie przedmiotem szczytu, a mianowicie stworzenia nowego instrumentu finansowego dla państw eurolandu.

"Dzisiaj należy życzyć liderom europejskim, żeby uspokoili rynki finansowe, czyli żeby potwierdzili, a nie rozmywali, swą decyzję z czerwca ws. nadzoru bankowego. Tak aby pod koniec listopada mogli oderwać się na moment od bieżących problemów strefy euro i zająć się budżetem UE na lata 2014-20" - powiedział PAP Lewandowski.

Zdaniem komisarza istnieje ryzyko, że jeżeli przywódcom nie uda się uspokoić "świata finansowego", to na listopadowym szczycie zamiast próbować osiągnąć porozumienie w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE, znowu będą się zajmować kłopotami euro, np. zbyt dużą rentownością obligacji tego czy innego kraju.

Rozpoczynający się w czwartek o godz. 17 dwudniowy szczyt przywódców UE ma być poświęcony pogłębianiu eurolandu, a zwłaszcza tzw. unii bankowej i jej pierwszemu elementowi: europejskiemu nadzorowi nad 6 tys. banków eurolandu. M.in. Komisja Europejska naciska, by nadzór zaczął działać od początku przyszłego roku. Taka była też wymowa czerwcowej deklaracji szczytu eurolandu. Wdrożenie skutecznego wspólnego nadzoru uznano wówczas za wstępny warunek bezpośredniego dokapitalizowywania banków z ratunkowego funduszu strefy euro - Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego - na czym zależy zwłaszcza Hiszpanii. Niemcy mówią jednak, że ten kalendarz jest nierealistyczny.

Reklama

"Oprócz rozmowy o realności tego kalendarza oraz tego, czy nadzór ma dotyczyć wszystkich 6 tys. banków, czy też tylko tych największych, zasadnicze dwa problemy (unii bankowej) dotyczą Polski" - zauważył Lewandowski.

Pierwszy to udział na równych prawach państw spoza euro w nadzorze bankowym z centralną rolą Europejskiego Banku Centralnego. Drugi problem dotyczy krajów, które - tak jak Polska - goszczą u siebie filie banków-matek mających siedzibę zagranicą w UE. "Na razie nie rozwiązano tych problemów" - przyznał Lewandowski, wskazując na ograniczenia prawne, by zapewnić krajom spoza euro takie samo prawo głosu i współdecydowania w nadzorze jak krajom z euro.

Lewandowski przyznaje, że nowa architektura strefy euro "stawia Polskę wobec wyborów strategicznych". Nie wiadomo bowiem, czy możliwe jest kontynuowanie dotychczasowej "strategii trzymania nogi w drzwiach", skoro są ograniczenia prawne. "Ale ten dylemat powinna rozstrzygać Warszawa" - dodaje.

Komisarz jako "niefortunną" w czasie ocenia inną propozycję, która będzie przedmiotem szczytu, a mianowicie stworzenia nowego instrumentu finansowego dla państw eurolandu, co Niemcy - inicjatorzy tego pomysłu - określają jako fundusz solidarności, czyli nagrodę dla państw realizujących reformy. Zgodnie z projektem wniosków ze szczytu, te "zdolności budżetowe eurolandu" miałyby być utworzone w "średniej perspektywie", czyli nie natychmiast; "w separacji" od budżetu UE 27 państw.

Ta propozycja wzbudziła jednak spore obawy zwłaszcza w krajach spoza euro, w tym wśród polskich europosłów, o pogłębianie podziałów na Unię dwóch prędkości, a także o ewentualne ryzyko, że negatywnie odbije się to na tradycyjnym budżecie UE.

"To pomysł niefortunnie ulokowany w czasie i dlatego zrobiliśmy wszytko - i to jest widoczne w konkluzjach szczytu - żeby oddzielić zbliżającą się ostateczną rozmowę o budżecie dla 28 krajów (27 plus Chorwacja, która ma dołączyć w 2013 r. - PAP) od średnioterminowego zagadnienia, jak wzbogacić strefę euro o nowe instrumenty, które w moim przekonaniu mają kupić wolę reformowania gospodarek tam, gdzie jej nie ma. Tak pojmuje to Berlin" - uważa Lewandowski.

Dowodem, że to pomysł niefortunny w czasie, jest to - dodaje - że ten wątek "natychmiast podjęli najwięksi zwolennicy cięć w budżecie UE". Chodzi zwłaszcza o Wielką Brytanię, której premier poparł budżet eurolandu, natomiast zażądał utrzymania rabatu brytyjskiego w budżecie całej UE na lata 2014-20, pod groźbą weta.

Lewandowski zwraca uwagę, że inicjatorzy tego pomysł zapomnieli też, że w budżecie UE są już zachęty do reformowania "wbudowane w politykę spójności". "I mamy już w budżecie całej UE uzupełnienie tzw. +balance of payments facility+ dla strefy euro, czyli tzw. możliwość podejmowania pożyczek w oparciu o gwarancje budżetu UE. To istnieje w wysokości do 60 mld euro. Więc ten instrument fiskalny dla strefy euro już istnieje" - powiedział Lewandowski.

"Ja jestem zwolennikiem, choćby z powodu braku pieniędzy, by operować już istniejącymi instrumentami i rozszerzać je w oparciu o istniejące instytucje europejskie, które nie dzielą Unii" - powiedział.

>>> Czytaj też: Stara Europa egoistycznie zabezpiecza jedynie własny interes. Kosztem Polski