Chodzi o oczekującą na podpis prezydenta nowelizację prawa telekomunikacyjnego, której jeden przepis – art. 139 – jest powodem gigantycznego sporu między firmami z branży. Pozwoli on Urzędowi Komunikacji Elektronicznej wskazywać regulatorom kablowym, w jakich miejscach mają udostępniać swoją sieć operatom telekomunikacyjnym. Prezes Orange Polska Maciej Witucki od dawna postuluje, by regulacje dotyczące dotychczas wyłącznie kierowanej przez niego spółki jako operatora zasiedziałego – udostępnianie sieci konkurentom – rozszerzyć na rynek kablowy. Według niego zapewni to równowagę, bo w wielu miejscach kablówki stworzyły lokalne monopole.
Kablówki postanowiły zewrzeć szeregi w walce o swoją pozycję. Branża uważa, że to rozwiązanie największe korzyści przyniesie Orange Polska, i poskarżyła się do Komisji Europejskiej, że UKE swoją polityką regulacyjną wspiera jedną firmę. Polska Izba Komunikacji Elektronicznej zaapelowała do prezydenta, by nie podpisywał ustawy.
– Orange nie inwestował w rozwój swoich sieci, gdy miał bardzo dobrą sytuację finansową, więc tracił rynek. Teraz, zamiast wreszcie inwestować, walczy o regulowanie konkurencji – powiedział wczoraj Simon Boyd, prezes UPC Polska.
Manuel Kohnstamm, odpowiedzialny za sprawy regulacyjne Liberty Global (właściciela UPC Polska) i prezes zrzeszającej branże organizacji Cable Europe, dodaje, że wielu operatorów zasiedziałych kontrolowanych jest przez rządy – jak France Telekom, do którego należy Orange Polska. Zwrócił on uwagę, że rządy wyciągają pieniądze z firm w ramach dywidendy, więc brakuje ich na inwestycje. Kablówki ostrzegają, że regulowanie sieci kablowych zahamuje ich rozwój i oddali Polskę od wypełnienia założeń agendy cyfrowej, która zakłada, że w 2020 r. w każdym domu ma być łącze o prędkości co najmniej 30 Mbit/s. Z przedstawionego na konferencji raportu firmy WIK-Consult wynika, że wykorzystanie technologii kablowej pozwoliłoby zmniejszyć koszty realizacji agendy nawet o 30 proc.
Reklama